+1
hiszpan 29 lipca 2025 15:50
Image

Image

Są poukrywane w gałęziach drzew więc zdjęcia wyszły słabo i szponów też nie za bardzo widać, ale wierzymy na słowo. Matias opowiada, że miejscowi nazywają hoacyna „stinking bird” – cuchnący ptak. Podobno jedzie mu mocno z pyska i mięso jest kompletnie niejadalne bo mocno śmierdzi. Szczęśliwie nikt z ludzi na niego nie poluje.

Image

Image

Przyroda dookoła niezmiennie przepiękna. Rano, kiedy woda jest spokojna i nie ma wiatru, rzeka działa jak prawdziwe lustro

Image

Image

Image

Image

Image

Wypływamy na jezioro Juma i nagle widzimy delfiny szare wyskakujące z wody. Są niestety bardzo płochliwe i nie udało mi się zrobić dobrego zdjęcia. Różowych nie spotkaliśmy :(

Image

Image

Image

Ale za to znowu trafiamy na stado papug

Image

Cóż za atrakcyjny poranek nam się przydarzył. Wracamy na śniadanie do pousady

Image

Na terenie campu przylatuje do nas codziennie papuga – amazonka modrobrewa. Jest oswojona z ludźmi i jak mamy jakiś okruszek ze śniadania to nie ma oporów aby usiąść na ręce.

Image

Ale jest prawdziwie dzikim ptakiem i jak chce to wraca sobie do lasu. Na naszym campie nie ma za dużo owadów typu komary ale kilka ciekawych się pojawia jak ta wielka ćma

Image

… lub ten maszerujący po barierce żuk harlekin

Image

Po śniadaniu Matias zabiera nas do lasu. Piszę „las” a nie „dżungla” bo swój wykład zaczyna właśnie od rozróżnienia tych dwóch formacji leśnych. My udajemy się do Lasów Amazonii ?

Image

Piękny dzień dzisiaj, znowu łódką nasz Indianin wywozi nas gdzieś w środek niczego

Image

Image

A po drodze słyszymy wyjce. Tylko pojedyncze pohukiwania ale pozwala to Matiasowi namierzyć stado. Jest niestety daleko więc zdjęcia wyszły słabo ale są:

Image

Dostaliśmy instrukcje aby ubrać się w długie spodnie, długi rękaw i pełne buty. Ale zwykłe sportowe buty są wystarczające, nie ma żadnego błota. Oczywiście środek przeciw komarom jak najbardziej obowiązkowy. Idziemy w las:

Image

Image

Matias cały czas opowiada. Dowiadujemy się, że nie ma czegoś takiego jak „pożar Amazonii” Las Amazoński jest niepalny przez swoją bardzo wysoką wilgotność utrzymującą się cały rok. Coś co z jednej strony jest wspaniałe dla lasu, dla zagubionego podróżnika jest przekleństwem. Bo nie ma jak zapalić ogniska – nic się nie chce palić!
Matias pokazuje nam techniki, trzeba znaleźć drzewo z żywicą, tę żywicę nanieś na wióry zeskrobane z kawałków drewna nie leżących na ziemi i dopiero wtedy coś się zapali.

Image

Jeszcze gorzej jest z żywnością. W lesie amazońskim nie ma owoców. Nie da się pozbierać czegoś do jedzenia z istniejącej roślinności. Trzeba polować. Mamy więc praktyczne ćwiczenie jak zbudować samodzielnie pułapkę na małe zwierzęta – pancerniki, kapibary, inne małe gryzonie itp.:

Image

Tak wygląda nasz trekking, chodzimy po lesie a Matias opowiada jak tu przeżyć. Najważniejsze jest zbudowanie schronienia, to punkt pierwszy. Do tego służą liście palmy, które trzeba narwać i szczelnie poukładać.

Image

Drugi punkt to woda. Ta w Amazonce i jej dopływach woda zawiera bakterie, które są dla nas groźnie. Lokalni Indianie mają do nich przyzwyczajone organizmy więc mogą pić – my lepiej nie bo zachorujemy. Musimy poszukać specjalnego drzewa – gatunku pasożytniczej liany, której każdy pień zawiera około 1 litra czystej przefiltrowanej wody do picia.

Image

Ostatnim punktem zawsze jest jedzenie, człowiek może przeżyć i 5 dni bez jedzenia. Dzieciaki słuchają tego wszystkiego z otwartymi ustami – super lekcja!

Image

Mamy też wykład o ziołolecznictwie – „tu nikt nie choruje” – twierdzi Matias ale też o niebezpieczeństwach. Mnóstwo roślin jest niebezpiecznych dla człowieka, niektórych naprawdę nie należy dotykać:

Image

Ale na przykład rośnie tu drzewo chininowe, z którego kory wyrabiano lek na malarię:

Image

Matias ze smutkiem przyznaje: - To u nas odkryto drzewo kauczukowe i chininowe. Ale Brytyjczycy uznali, że nie opłaca się tu ich uprawiać i po prostu ukradli sadzonki i przenieśli do Azji – Indii i Malezji, które mieli pod kontrolą i tam zrobili wielkie plantacje. Brazylia nic z tego nie miała.
Generalnie te tereny pierwsi podbili oczywiście Hiszpanie ale dla nich Amazonia to było „El Infierno Verde” – zielone piekło. Dlatego między innymi Brazylia jest portugalska.
Są drzewa, które oglądamy, których żywica jest bazą dla olejków do produkcji perfum, wystarczy trochę poskrobać nożem. Mijamy kopczyki, gdzie gnieździ się lokalna cykada, nie wolno ich nie ruszać.

Image

Kopce innych robali – lepiej nie podchodzić!

Image

No i trafiamy na gniazdo tak zwanych „bullet ants” – mrówek „pociskowych” lub jak nazywają je miejscowi – mrówek „24-godzinnych”. Ich ukąszenie boli podobno jak rana po postrzale i ból utrzymuje się 24 godziny!!! No to już jest grubo. Nawet Matias pokazuje nam ich gniazdo z niezwykłą ostrożnością.

Image

Image

Image

A tu mrowisko wiszące innego, specjalnego gatunku mrówek. Te dla odmiany są niegroźne a nawet pożyteczne.

Image

Matias tłumaczy, że produkują specyficzny olejek, który odstrasza miejscowe komary. No ale jak go zaaplikować? Ano bardzo prosto – wkładamy rękę w mrowisko, czekamy aż wejdzie nam ich dużo i szybko je rozcieramy! Efekt naturalnej mugi na 2 godziny zapewniony. Oczywiście Matias demonstruje. Przyznam, że początkowo miałem obawy – ale, co mi tam, wolę mrówki niż komary i wsadzam rękę w mrowisko :D

Image

Wooow, ładnie pachnie po roztarciu. Uwierzcie mi lub nie (mam nagrany filmik) ale to samo zrobiła moja małżonka bez żadnych oporów!!! Niech żyją naturalne metody.
W pewnym momencie Matias każe być nam cicho. Wypatrzył ptasznika! Jest wprawdzie w gnieździe ale go widać trochę. Wyszły mi tylko 2 foty! Ale wielki :D

Image

Image

Przejście tej ścieżki zajmuje nam prawie 2,5 godziny. Na koniec dostajemy poradę co robić jak się tu naprawdę sami zgubimy. Musimy odnaleźć pewien popularny gatunek drzewa i grubym konarem stuknąć w niego trzy razy. Pień drzewa zadziała jak bęben a dźwięk poniesie się daleko. Na taki trzykrotny sygnał powinien zareagować jakiś ranger, który może wtedy będzie w pobliżu…..

Image

Dla mnie była to super atrakcja, dzieciaki też się nie nudziły, z atrakcji pohuśtały się też na prawdziwych lianach :D No mamy piękny wstęp do dzisiejszego wieczoru.

Wracamy na obiad, popołudnie spędzimy na opalaniu, pluskaniu się w dopływie Amazonki i ogólnym „chilloutcie” Dopiero po 16 Matias przypływa po na po raz trzeci. Mamy zostawić praktycznie wszystko w dormitorium, zabrać tylko wodę i podstawowe ubranie. Plan jest taki, że rozbijemy obóz, zrobimy sobie sami kolację, przenocujemy a rano wrócimy na śniadanie :D. Pełni obaw (żeńska część grupy) i mega podjarani (męska część) płyniemy w nieznane ….

Image

Image

Matias wysadza nas na polance naprawdę daleko od naszej pousady. Zrobiłem screena z mapy aby mieć pojęcie gdzie spaliśmy:

Image

Na polanie przygotowane są zadaszenia do rozwieszania hamaków i miejsce na ognisko

Image

Zabieramy się męską częścią ekipy do roboty. Musimy rozwiesić 9 hamaków i rozpiąć nad nimi 9 moskitier:

Image

Image

Image

Bardzo ważne a właściwie najważniejsze: moskitiera musi być szczelna i dotykać ziemi całym obwodem!!! Możemy się domyślać, że to po to aby nam nic nie wlazło w nocy!

Image

Image

Matias opowiada, że w Amazonii właściwie nie śpi się na ziemi. Jest to „zbyt kłopotliwe” jak się wyraża co biorę za eufemizm. Wypełniamy jego polecenia naprawdę gorliwie.
A potem już rozpalenie ogniska znaną nam metodą i przygotowania do kolacji.

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

grzalka 30 lipca 2025 08:42 Odpowiedz
Czekam z niecierpliwością ?
grzalka 30 lipca 2025 08:44 Odpowiedz
Czekam z niecierpliwością
barbal10 30 lipca 2025 23:08 Odpowiedz
Zaczyna się ciekawie. Czekam na dalszy ciąg.
legion1 31 lipca 2025 12:08 Odpowiedz
Jak zawsze zapowiada się mega relacja ;)
cart 31 lipca 2025 17:08 Odpowiedz
Wow, zupełnie nie znałem tego miejsca. Potrójny like i ląduje na liście życzeń!
sko1czek 31 lipca 2025 23:08 Odpowiedz
@hiszpan Jestem zachwycony miejscem, wspaniała relacja, przepiękne zdjęcia. Słyszałem opowieść o cudnym Pantanalu paragwajskim, który jest dziki, trudno dostępny, bez infrastruktury turystycznej. Koleżanka popłynęła rzeką w głąb na tydzień, w towarzystwie naukowców. Twoja wycieczka wydaje się rzeczywiście przystępna i prostsza do zorganizowania. W Amazonii, w Manaus, na Amazonce byliśmy tuż przed pandemią. Już wiem, gdzie chcę dotrzeć podczas kolejnej wycieczki do Am. Południowej.
kasica88 1 sierpnia 2025 17:08 Odpowiedz
Wspaniałe kapibary i cała reszta! Byłam już 2 razy w Amazonii i chyba pora zaplanować 3cią wizytację...Czekam na c.d. :)
sudoku 1 sierpnia 2025 17:08 Odpowiedz
cart napisał:Wow, zupełnie nie znałem tego miejsca. Potrójny like i ląduje na liście życzeń!Ja znałem i nawet się już przymierzałem do wyjazdu, ale się pozmieniało i kompletnie zapomniałem.A teraz takie przypomnienie z grubej rury.
sudoku 2 sierpnia 2025 17:08 Odpowiedz
@hiszpan Czyli o ile dobrze przeczytałem, to ogarnęliście Pantanal w 3 dni? Wystarczyło, czy masz niedosyt, że za krótko?
hiszpan 2 sierpnia 2025 23:08 Odpowiedz
@sudoku - samolot do Cuiaby był o 9 rano z GRU a powrotny z Cuiaby z 17 czwartego dnia. Trzeba założyć sporo na logistykę i przejazdy. Ale myślę, że zobaczyliśmy wszystko co chcieliśmy i było to wystarczające. Można tam albo na łódkę, albo takim odkrytym pickupem lub vanem w zorganizowany sposób i krótkie spacerki samemu. Z samej Transpantanerii to za dużo się nie zobaczy.
limapur 3 sierpnia 2025 17:08 Odpowiedz
Super relacja, swietne zdjecia - czym robione? Orientowales sie w jakich cenach safari wychodzi z Cuiaby moze? Wiem ze pisales ze drogo, tylko co to znaczy? Na takie ceny jak w np Tanzanii nie ma co liczyc? :) W listopadzie bede w Brazylii i mnie chyba natchnela ta relacja, a nie bralem raczej safari wczesniej pod uwage.
hiszpan 3 sierpnia 2025 23:08 Odpowiedz
Jedno z biur z Cuiaby dało ofertę w stylu: 4500BRL od osoby za pakiet 4 dniowy z transportem z lotniska do pousady w Pantanalu. Cena przy 9 osobach wiec dla mniejszej liczby chętnych może być drożej. Zdecydowanie to ceny zaporowe. Jak pisałem, zrobiłem to zdecydowanie taniej wynajmując samochód, dogadując noclegi bezpośrednio i kupując na miejscu atrakcje (łódki, nocne zwiedzanie ). Nic innego w tym pakiecie też nie ma.
aglaia 4 sierpnia 2025 17:08 Odpowiedz
Świetna i inspirująca relacja...
qba85 5 sierpnia 2025 05:08 Odpowiedz
hiszpan napisał:Co więcej sporo ludzi i dzieciaków kąpie się w rzece przy pomoście! Ciekawe to rozgraniczenie na ludzi i dzieciaki... czy rodzina wie? :mrgreen:
zfr 5 sierpnia 2025 23:08 Odpowiedz
Byłem w Juma Lake w listopadzie 24. Różnica w poziomie wody jest niesamowita. Kąpiel możliwa była tylko na środku jeziora, przy pomoście zdecydowanie odradzano pływanie. Dużo delfinów. Mniej niż w kolumbijskim Puerto Narino, ale również często były widoczne..
barbal10 14 sierpnia 2025 23:08 Odpowiedz
Super relacja. Serdeczne dzięki.