Ostatnim punktem jest wielka Buddha Stupa (400 rupii) No robi wrażenie rozmachem i wielkością
Fajny teren dookoła, można zasiąść w jednej z knajpek na dachach kamienic i napić się kawki i piwa. Cały czas jesteśmy w modzie „chillout” – bez pośpiechu i napinki odpoczywamy i relaksujemy się po trekkingu.
Po południu i powrocie do Thamel idziemy jeszcze na spacer zobaczyć Kathmandu Durbar Square, który jest niedaleko naszego hotelu.
W końcu postanawiamy zrobić coś z naszymi dwutygodniowymi brodami i fryzurami. Znajduję lokalnego barbera
:D
No pełny serwis. Robimy bazę w knajpce naprzeciwko i jeden po drugim oddajemy się w ręce bardzo sprawnego specjalisty od bród i fryzur rodem z Bollywood
:D Żony nas nie poznają…
Resztę popołudnia spędzamy na wałęsanie się po Thamel, na ostatnich zakupach prezentów i koszulek. Oczywiście tutaj też panuje zatrzęsienie sklepów ze sprzętem turystycznym. Można się tu nawet wyposażyć w komplet na zdobycie Everestu!
Wieczorem knajpka na dachu z miłym klimatem…
No to już koniec naszej przygody w Nepalu. Na drugi dzień do Szarży zabiera nas znowu Air Arabia i tam przesiadka na kolejny lot do Warszawy już bez wychodzenia na miasto.
Wyprawa mega udana, wszyscy już na szczęście zdrowi. Przeszliśmy Annapurna Circuit bez problemów
:D
Teraz z perspektywy mogę powiedzieć, że to nie jest trudny trekking dla osób chociaż trochę chodzących turystycznie po górach. Trzeba poświęcić trochę czasu na trening na 3-4 miesiące przed ale nie musi być to nic specjalnego – bieganie, rower, treningi na siłowni itp. wystarczą dla zdrowego organizmu. Nie bójmy się też samodzielnej organizacji. Na miejscu wszyscy chcą pomóc za rozsądną cenę oczywiście.
Ja spełniłem kolejne marzenie, spędziłem super czas z przyjaciółmi a ekipa też jest mega zadowolona!
The End.
P.S. …a w domu będzie czekać schabowy z ziemniaczkami i kapustą !!!
Wcale nie tak dużo. To około średnio 5-6 godzin trekingu przy dystansach rzędu 15-17 kilometrów. Annapurna Circuit jest, przynajmniej w początkowej niższej części podobna trudnościowo do chodzenia po Tatrach.
Szedłem trasę wokół Annapurny a potem jeszcze do Annapurna Bace Cump w 2012 roku. Patrząc na Twoje zdjęcia muszę powiedzieć, że bardzo wiele się zmieniło. Na pewno jedno nie- góry wciąż są niesamowicie piękne. Do tego ludzie na miejscu i na szlaku. Niepowtarzalny, magiczny klimat.
Dawało się już 10 lat temu, co prawda niektórzy chcieli dopłaty, ale zawsze można było negocjować pakiet pokój, ciepła woda i ładowanie, czasami za darmo przy kupnie posiłków w tea house, teraz jeśli już jest wifi w standardzie to już z resztą nie ma żadnego problemu
We wszystkich tea-housach w których nocowaliśmy łącznie z High Camp dwie rzeczy zawsze były za darmo: Wifi i gniazdka do ładowania telefonów. Zabrałem powerbanka, który był tylko niepotrzebnym balastem na całym trekingu, ani razu nie był potrzebny.
Super wyprawa i fantastyczne zdjęcia ! Zresztą jak zawsze
:) . Jedno ( okrągły budynek z czerwonym dachem na tle szczytów ) tak mnie urzekło, że wzięłam go na tapetę laptopa
:)
Gadekk napisał:Co było w tej budzie na Thorong-La Pass?kiedyś (25 lat temu) po lewej był Tea Shop działający sezonowo, a po prawej ogólnodostępne pomieszczenie, w którym nawet mieliśmy fantazję nocować.I jak patrzę na aktualne fotki to chyba się nic nie zmieniło.
No tak, miałem oglądać powtórki z Wimbledonu i Tour de France, a ostatecznie cały niedzielny wieczór spędziłem na czytaniu relacji z Himalajów
:D Dziękuję za ten obszerny opis przygody, która i mnie się marzy. Mógłbyś podsumować jakoś finanse tej wyprawy?PozdrawiamPaweł
@hiszpan jak to możliwe, że ktoś wjechał na Thorang La Pass rowerem? ze zdjęć wynika, że to nierealne
:) No chyba że dojechał tak daleko jak się dało i dalej wprowadził...
Na życzenie podsumowuję koszty:Przelot WAW-SHJ-KTM RT: 3400zł Wiza do Nepalu: 110złWynajęcie Szerpów i przewodnika : 790złWszystkie noclegi na całej trasie, przejazd Kathmandu-Besishahar, Przejazd Besishahar-Taal: 810złOrientacyjne koszty posiłków, napojów i wody na całej trasie (kupowane na bieżąco w tea-housach): ok 1500zł (nie mam dokładnego rozliczenia)Przelot Jomsom-Pokhara; 620złNocleg Pokhara: 90złPrywatny bus Pokhara-Kathmandu: 120złNocleg Kathmandu; 80zł za nocTo koszty podstawowe, do tego pamiątki, koszty wejściówek do zabytków Kathmandu, fryzjera itp. @Qba85 - otóż większość trasy do Manang jest w 100% przejezdna rowerem, potem aż do High Camp i wyżej do przełęczy widzieliśmy rowery wprowadzane ręcznie przez ... no Szerpów głównie, nie rowerzystów. A z przełęczy do Muktinath już da się zjechać.
@Qba85, z tego co pamiętam (przeszedłem AC w 2013), to praktycznie cała trasa to ścieżki, czasem gruntowe drogi. Przejście przez przełęcz jest technicznie banalne z obu stron, to cały czas szeroka ścieżka. Bardziej problematyczna może być "ściana" z Thorung Phedi do Thorung High Camp - bardzo stromy stok pokonywany serpentyną, ok. 500 m rożnicy poziomów.Problematycznymi odcinkami dla rowerów są fragmenty z kamiennymi stopniami, ale ich nie było tak dużo. Dobrze wytrenowany i zaklimatyzowany rowerzysta na MTB powinien dać radę, oczywiście ze wsparciem w postaci transportu bagażu, bo nie wyobrażam sobie takiego rowerowego Chucka Norrisa, żeby pokonał tę trasę z sakwami
:)
@meczko @hiszpan drogi/ścieżki przy przyzwoitej pogodzie to oczywiście nie problem, sam bym może przejechał większość
:))) ale wciąganie rowerów na przełęcz ze wsparciem Szerpów dodatkowo niosących także bagaż to już doprawdy ekstrawagancka rozrywka...
Dziękuję za te informacje. Znajomy mojego przyjaciela przymierza się do tej wyprawy, podaje wyższe kwoty. No ale właśnie istotniejsze jest to, co konkretnie ktoś przeżył (i, no cóż, zapłacił). Będę to sobie po cichutku kalkulował. Może uda mi się tam dotrzeć. Na pewno będzie taniej niż w Łebie :)
Dziękuję za te informacje. Znajomy mojego przyjaciela przymierza się do tej wyprawy, podaje wyższe kwoty. No ale właśnie istotniejsze jest to, co konkretnie ktoś przeżył (i, no cóż, zapłacił). Będę to sobie po cichutku kalkulował. Może uda mi się tam dotrzeć. Na pewno będzie taniej niż w Łebie
:)
Ostatnim punktem jest wielka Buddha Stupa (400 rupii) No robi wrażenie rozmachem i wielkością
Fajny teren dookoła, można zasiąść w jednej z knajpek na dachach kamienic i napić się kawki i piwa.
Cały czas jesteśmy w modzie „chillout” – bez pośpiechu i napinki odpoczywamy i relaksujemy się po trekkingu.
Po południu i powrocie do Thamel idziemy jeszcze na spacer zobaczyć Kathmandu Durbar Square, który jest niedaleko naszego hotelu.
W końcu postanawiamy zrobić coś z naszymi dwutygodniowymi brodami i fryzurami. Znajduję lokalnego barbera :D
No pełny serwis. Robimy bazę w knajpce naprzeciwko i jeden po drugim oddajemy się w ręce bardzo sprawnego specjalisty od bród i fryzur rodem z Bollywood :D Żony nas nie poznają…
Resztę popołudnia spędzamy na wałęsanie się po Thamel, na ostatnich zakupach prezentów i koszulek. Oczywiście tutaj też panuje zatrzęsienie sklepów ze sprzętem turystycznym. Można się tu nawet wyposażyć w komplet na zdobycie Everestu!
Wieczorem knajpka na dachu z miłym klimatem…
No to już koniec naszej przygody w Nepalu. Na drugi dzień do Szarży zabiera nas znowu Air Arabia i tam przesiadka na kolejny lot do Warszawy już bez wychodzenia na miasto.
Wyprawa mega udana, wszyscy już na szczęście zdrowi. Przeszliśmy Annapurna Circuit bez problemów :D
Teraz z perspektywy mogę powiedzieć, że to nie jest trudny trekking dla osób chociaż trochę chodzących turystycznie po górach. Trzeba poświęcić trochę czasu na trening na 3-4 miesiące przed ale nie musi być to nic specjalnego – bieganie, rower, treningi na siłowni itp. wystarczą dla zdrowego organizmu. Nie bójmy się też samodzielnej organizacji. Na miejscu wszyscy chcą pomóc za rozsądną cenę oczywiście.
Ja spełniłem kolejne marzenie, spędziłem super czas z przyjaciółmi a ekipa też jest mega zadowolona!
The End.
P.S. …a w domu będzie czekać schabowy z ziemniaczkami i kapustą !!!