W ostatni dzień udajemy się nad zatoczkę Concha de Perla gdzie po krótkim spacerku w pięknym lesie namorzynowym można snorkować w krystalicznie czystej wodzie.
Skorzystanie z ławeczek jest jednak problematyczne:
Pływamy z żółwiami i rybkami całe przedpołudnie.
Isabela jest po prostu przepiękna! Spokojne miejsce pozbawione masowych turystów (co najwyżej przypływają tu z Santa Cruz na jednodniowe wycieczki). Mega klimatyczne i spokojne. Zapewne obecna sytuacja w Ekwadorze przyczyniła się do tego, że Isabela jest puściutka. Spotykamy tylko pojedyncze garstki turystów co nie cieszy restauratorów bo stoliki wieczorami są w znacznej części puste. Oczywiście dla nas to wspaniały klimat luzu i spokoju ale dla miejscowych, którzy żyją głównie z turystki – dramat.
Tak jak obiecałem żonie, nie będzie już pływania speedboatem. Kupiłem bilety na samolot lokalnej linii Emetebe Air. Musimy się dostać dziś na kolejną wyspę – San Cristobal, gdzie następnego dnia mamy już samolot powrotny do Quito. Emetebe Air lata na wysłużonych Britten Norman Islanderach. Bilet na San Cristobal z Isabeli kosztował 145 USD od osoby, kupowany bezpośrednio na stronie Emetebe Air. Dla przypomnienia odcinek speedboatem to 30USD do Santa Cruz ale aby się dostać na San Christobal trzeba kupić drugi odcinek (nie ma łódki bezpośredniej) za kolejne 30-35USD. Samolot kosztuje więcej niż połowę kwoty speedboatów ale za to leci niecałe 40 minut. Przeprawa łodziami z Isabeli do San Cristobal zajmie cały dzień (godziny wypłynięcia nie są zsynchronizowane na Santa Cruz) Lotnisko nie jest daleko, planowaliśmy się przejść ale miły Pan z hostelu oferuje nam podwózkę za całe 2 dolary, co w tym wielkim upale wydaje się rozsądną kwotą ? Po drodze pola lawy, tak wygląda wnętrze Isabeli:
Witamy się w samo południe z terminalem:
Oto okienko linii Emetebe Air:
No i mamy zonk ☹ Jak pamiętacie taszczymy ze sobą dużą torbę z ubraniami zimowymi po NYC i ona się Panu na check-in nie spodobała. Każe ją położyć na wadze i dodać nasze wszystkie plecaki (udaje mi się szybko wyciągnąć lustrzankę!) Wyrok to 68 dolarów dopłaty… hmm no mówi się trudno, przecież nawet w Wizzie jest drożej. Czekają na nas dwa Islandery
Dowiaduję się, że obydwa lecą na San Cristobal i startują jeden po drugim. Ten sam Pan z checkinu ogląda całą grupę pasażerów i na oko rozdziela nas do jednego i drugiego samolotu rozkładając po równo ciężar bagaży i wagę pasażerów. Na szczęście my trzymamy się razem! Małżonka i tak jest mocno przejęta jej pierwszym w życiu lotem takim maleństwem.
Boarding „z rękawa” ?
Pytam szybko pilota czy mogę usiąść koło niego ale stanowczo odmawia. Już tego nie praktykują w Emetebe Air – odpowiada. Ale wpuszcza mnie na siedzenie tuż za pustym copilotem.
Islander zabiera ośmiu pasażerów. Trzeba założyć słuchawki aby wytrzymać hałas. Startujemy w ten krótki 40-minutowy lot jeden samolot za drugim, lecimy całą trasę też w niedalekiej odległości od siebie (oczywiście zachowując prawidłową separację)
Mam dobry widok i focę Isabelę przy starcie.
Tak wygląda San Cristobal i miasteczko Puerto Baquerizo Moreno, gdzie dziś nocujemy
Pas startowy, rozglądam się razem z pilotem przed podejściem – nawyk z lotnictwa ?
Tym razem też mamy blisko do hotelu, idziemy z buta ten kilometr.
Zostawiamy graty i jest dopiero 15.30 ? Całe popołudnie na zobaczenie miasta, które jest imho sporo większe niż Puerto Ayora
Zachodzimy na 6-dolarowy obiadek i wzdłuż molo spacerujemy w kierunku polecanego muzeum Galapagos, które nazywa się Centro de Interpretacion Ambiental
Całkiem ciekawa wystawa, cała historia powstania a potem odkrycia Galapagos
Oraz bardzo znany epizod pobytu Karola Darwina. Podobno to właśnie obserwacje lokalnego gatunku zięb ostatecznie potwierdziły u Karola trafność idei teorii ewolucji.
Jak widać Galapagos zaludnia się w szybkim tempie
Przed zachodem słońca jeszcze wizyta na plaży Punta Carola
Plaża usłana jest uchatkami wraz maluchami. Zwierzęta nic a nic nie boją się człowieka. Obserwuję z odległości małe uchatki
Jedna z ciekawości podchodzi do mnie przyjrzeć się „człowiekowi” z bliska
Ale po chwili wraca do mamy na „papu”
Latarnia Faro Punta Carola
I piękny zachód słońca, uchatki same pozują do zdjęcia.
Jeszcze wieczorem spacer po molo
I wizyta w jednej z knajpek – oczywiście też mają „happy hour za 10usd”
Jutro niestety nasz ostatni dzień na tych pięknych wyspach. Stay tuned!Plaża Loberia znajduje się prawie 40 minut marszu od centrum Puerto Baquerizo Moreno. Mamy całe przedpołudnie do zagospodarowania więc nieśpiesznie się tam udajemy na piechotę. Tak wyglądają uliczki stolicy San Cristobal
@hiszpan Od dawna marzy mi się Galapagos i czytając tę relację już czuję, że trzeba powoli przechodzić od marzeń do czynów.Sorki za pytanie od czapy - ile płaciliście za taxi z JFK na Manhattan?
@Sudoku z JFK jest flat-fee na Manhattan - poza godzinami szczytu to 70USD. Dałem chyba jeszcze jakiś tip, można płacić kartą.Z powrotem już pociągiem z Penn Station (5 USD na Jamaica) i potem AirTran po 8,25 USD na terminal.
Kurcze, zazdroszczę. My mieliśmy wylot na Galapagos dosłownie 3 dni po wydarzeniach w Guayaquil i odpuściliśmy. Żałuję, że wylot nie był tydzień później, bo pewnie byśmy polecieli, jak sytuacja się uspokoiła. Traktuję twoja relacje jako substytut pobytu tam
:).
No proszę.... Cóż to teraz za luksusowe fotele w drodze na Isabelę! Nic tylko zapaść się w takowy i płynąć
:)Gdyby ci, co wypełniali torebki w trakcie Waszego rejsu skorzystali kiedyś z takiej łodzi, jaką ja płynąłem, to z rozpaczy rzuciliby się chyba za burtę
:DAle wiadomo - w porównaniu z lotem Emetebe to nawet te lotnicze fotele niewiele zmieniają.
@hiszpan znakomita relacja! My byliśmy na Galapagos 29.01 - 4.02 i właśnie wróciliśmy, bo jeszcze tydzień spędziliśmy w NY. Planowałem też napisać relację z Galapagos, no ale kto by tam chciał czytać drugą relację z Galapagos na forum, jak już jedna taka dobra jest.
:)
@adam246 no niestety moja małżonka nie jest fanką wody i pływania
:) Poza tym patrzyłem na ceny - chcieli po 140usd od osoby - to raczej dużo, wybraliśmy Tintoreras z namiastką tuneli.
W ostatni dzień udajemy się nad zatoczkę Concha de Perla gdzie po krótkim spacerku w pięknym lesie namorzynowym można snorkować w krystalicznie czystej wodzie.
Skorzystanie z ławeczek jest jednak problematyczne:
Pływamy z żółwiami i rybkami całe przedpołudnie.
Isabela jest po prostu przepiękna! Spokojne miejsce pozbawione masowych turystów (co najwyżej przypływają tu z Santa Cruz na jednodniowe wycieczki). Mega klimatyczne i spokojne. Zapewne obecna sytuacja w Ekwadorze przyczyniła się do tego, że Isabela jest puściutka. Spotykamy tylko pojedyncze garstki turystów co nie cieszy restauratorów bo stoliki wieczorami są w znacznej części puste.
Oczywiście dla nas to wspaniały klimat luzu i spokoju ale dla miejscowych, którzy żyją głównie z turystki – dramat.
Tak jak obiecałem żonie, nie będzie już pływania speedboatem. Kupiłem bilety na samolot lokalnej linii Emetebe Air. Musimy się dostać dziś na kolejną wyspę – San Cristobal, gdzie następnego dnia mamy już samolot powrotny do Quito.
Emetebe Air lata na wysłużonych Britten Norman Islanderach. Bilet na San Cristobal z Isabeli kosztował 145 USD od osoby, kupowany bezpośrednio na stronie Emetebe Air. Dla przypomnienia odcinek speedboatem to 30USD do Santa Cruz ale aby się dostać na San Christobal trzeba kupić drugi odcinek (nie ma łódki bezpośredniej) za kolejne 30-35USD. Samolot kosztuje więcej niż połowę kwoty speedboatów ale za to leci niecałe 40 minut. Przeprawa łodziami z Isabeli do San Cristobal zajmie cały dzień (godziny wypłynięcia nie są zsynchronizowane na Santa Cruz)
Lotnisko nie jest daleko, planowaliśmy się przejść ale miły Pan z hostelu oferuje nam podwózkę za całe 2 dolary, co w tym wielkim upale wydaje się rozsądną kwotą ?
Po drodze pola lawy, tak wygląda wnętrze Isabeli:
Witamy się w samo południe z terminalem:
Oto okienko linii Emetebe Air:
No i mamy zonk ☹ Jak pamiętacie taszczymy ze sobą dużą torbę z ubraniami zimowymi po NYC i ona się Panu na check-in nie spodobała. Każe ją położyć na wadze i dodać nasze wszystkie plecaki (udaje mi się szybko wyciągnąć lustrzankę!)
Wyrok to 68 dolarów dopłaty… hmm no mówi się trudno, przecież nawet w Wizzie jest drożej.
Czekają na nas dwa Islandery
Dowiaduję się, że obydwa lecą na San Cristobal i startują jeden po drugim. Ten sam Pan z checkinu ogląda całą grupę pasażerów i na oko rozdziela nas do jednego i drugiego samolotu rozkładając po równo ciężar bagaży i wagę pasażerów. Na szczęście my trzymamy się razem! Małżonka i tak jest mocno przejęta jej pierwszym w życiu lotem takim maleństwem.
Boarding „z rękawa” ?
Pytam szybko pilota czy mogę usiąść koło niego ale stanowczo odmawia. Już tego nie praktykują w Emetebe Air – odpowiada. Ale wpuszcza mnie na siedzenie tuż za pustym copilotem.
Islander zabiera ośmiu pasażerów. Trzeba założyć słuchawki aby wytrzymać hałas. Startujemy w ten krótki 40-minutowy lot jeden samolot za drugim, lecimy całą trasę też w niedalekiej odległości od siebie (oczywiście zachowując prawidłową separację)
Mam dobry widok i focę Isabelę przy starcie.
Tak wygląda San Cristobal i miasteczko Puerto Baquerizo Moreno, gdzie dziś nocujemy
Pas startowy, rozglądam się razem z pilotem przed podejściem – nawyk z lotnictwa ?
Tym razem też mamy blisko do hotelu, idziemy z buta ten kilometr.
Zostawiamy graty i jest dopiero 15.30 ? Całe popołudnie na zobaczenie miasta, które jest imho sporo większe niż Puerto Ayora
Zachodzimy na 6-dolarowy obiadek i wzdłuż molo spacerujemy w kierunku polecanego muzeum Galapagos, które nazywa się Centro de Interpretacion Ambiental
Całkiem ciekawa wystawa, cała historia powstania a potem odkrycia Galapagos
Oraz bardzo znany epizod pobytu Karola Darwina. Podobno to właśnie obserwacje lokalnego gatunku zięb ostatecznie potwierdziły u Karola trafność idei teorii ewolucji.
Jak widać Galapagos zaludnia się w szybkim tempie
Przed zachodem słońca jeszcze wizyta na plaży Punta Carola
Plaża usłana jest uchatkami wraz maluchami. Zwierzęta nic a nic nie boją się człowieka. Obserwuję z odległości małe uchatki
Jedna z ciekawości podchodzi do mnie przyjrzeć się „człowiekowi” z bliska
Ale po chwili wraca do mamy na „papu”
Latarnia Faro Punta Carola
I piękny zachód słońca, uchatki same pozują do zdjęcia.
Jeszcze wieczorem spacer po molo
I wizyta w jednej z knajpek – oczywiście też mają „happy hour za 10usd”
Jutro niestety nasz ostatni dzień na tych pięknych wyspach.
Stay tuned!Plaża Loberia znajduje się prawie 40 minut marszu od centrum Puerto Baquerizo Moreno. Mamy całe przedpołudnie do zagospodarowania więc nieśpiesznie się tam udajemy na piechotę.
Tak wyglądają uliczki stolicy San Cristobal