Było baaaaaardzo gorąco, jednak nie był to jeszcze rekord temperatury, jak się okazało później
;) Gdy wychodziliśmy z autka robić zdjęcia, to próbowaliśmy jak najszybciej się uwinąć, bo piekło
:)
Niesamowite... tak w środku pustyni
:)
A tu wulkan, niestety nie pamiętam nazwy, ale przy drodze był znak, jak dojechać do wulkanu. Co ciekawe, faktycznie najbliższy krajobraz był raczej czarny od tych pozostałości lawy.
Czasami przy drodze był jakiś działający sklep albo stacja benzynowa, ale baaaaardzo rzadko. Raczej wszystko opustoszałe.. Żeby zatankować, to trzeba tego pilnować - i na przykład zjechać na autostradę i pobliską stację benzynową.. których też nie ma zbyt gęsto rozsianych
;)
Miasteczko Barstow i znane Bottle Tree Ranch. Nie wchodziliśmy do środka, ale chyba jest taka możliwość, jak i rozmowa z twórcą i właścicielem tego cuda
;)
Chcieliśmy poszperać w takim raju graciarni i różnych dziwnych rzeczy, ale niestety już zamykali, była bodajże 17sta.
Jechaliśmy dalej Route 66 i odbiliśmy trochę zobaczyć miasto-widmo Calico, ale okazało się, że wcale nie jest takie opuszczone, a wręcz przeciwnie - są tam ludzie poubierani w stroje z dawnych lat, wszystko jest jakby wyreżyserowane, i trzeba płacić za wjazd. Stwierdziliśmy, że woli prawdziwy klimat Route 66 i pojechaliśmy dalej.
Jechaliśmy w stronę Bear Lake - miejsca, gdzie podobno wypoczywa dużo sław. Miejsce było malownicze, trzeba było dużo jechać pod górkę, ale odpoczęliśmy troszkę, pomoczyliśmy nogi w jeziorze i czekała nas droga w dół. Piękna droga z zakrętami w dół, nazywana Krawędzią Świata (The Rim of the World). Wiktor miał frajdę dzięki zakrętom, a do tego zachwycał nas widoczki i światło zachodu!
Dojechaliśmy do San Bernardino. Miejscowość w ogóle się nam nie podobała. Nie miała niestety klimatu Route 66, była taka jakaś duża i nieprzyjemna. Znaleźliśmy pokój za $35, co niestety wiązało się z niższym standardem w tym przypadku. Dobrze, że mieliśmy swój śpiwór.. I w pobliskim sklepie kupiliśmy wino
:D aha, w TV był tylko jeden kanał i to z filmami.. dla dorosłych.. ciekawe miejsce
:P
Po dniu pełnym wrażeń i niesamowitych widoków poszliśmy spać, a rano mieliśmy jechać do LA. Sprzedawca w sklepie powiedział nam, żebyśmy nie wyjeżdżali przed 10, bo i tak będą korki.04.06 - dzień 10
Z San Bernardino wyjechaliśmy sobie koło 10 rano, tak jak nam radzili. Faktycznie, było jeszcze trochę korków, ale już raczej bez problemów. Wjechaliśmy do Miasta Aniołów i skierowaliśmy się od razu na sam koniec, najbliżej oceanu. Tutaj niestety kończyła się słynna Route 66... Plaża nas zaskoczyła, po pierwsze - było zimno (w porównaniu do dni poprzednich), wręcz nieprzyjemnie. Plaża pusta - a nie jak w filmach..
:) Do tego jakieś roboty..
Postanowiliśmy jechać do Universal Studios. Pochodziliśmy sobie po części ze sklepami, pamiątkami, i kierowaliśmy się do tego właściwego wejścia
;)
Był i nawet sławny czerwony dywan
:)
Okazało się, że w środku było pełno ludzi, niezbyt zachęcająco. Wejściówka kosztowała 80 dolarów za osobę, i to taka najuboższa wersja. Po przemyśleniu stwierdziliśmy, że takimi kinomaniakami nie jesteśmy, a do tego nie uśmiecha się nam przepychanie w tłumie, więc zdecydowaliśmy, że jedziemy zobaczyć The Walk of Fame.
Parknęliśmy auto na płatnym parkingu i przeszliśmy się około pół godzinki. Ciężko było nam znaleźć kogoś znanego
:D
Dowiedzieliśmy się, że miejscem często wybieranym do oglądania napisu 'Hollywood' jest Griffith Observatory, więc tam pojechaliśmy. Stamtąd był taki widoczek na LA
;)
Weszliśmy do środka Obserwatorium by zobaczyć co tam jest, i to była bardzo dobra decyzja!
Po pierwsze, wstęp do różnych pomieszczeń był bezpłatny, do tego byli specjalni przewodnicy, którzy sporo opowiadali. Były wyświetlane filmy w takim jakby kinie, to już według uznania kupowało się bilety. W Obserwatorium były różne ciekawe sprzęty... to takie wahadło, które poprzez ruch Ziemi zmienia swój tor i odmierza czas strącając takie jakby słupki.. ciekawe
:P
Udało się nam też zobaczyć Transformator Tesli w akcji! A podobno nie włączają tego często :>
Było dużo naprawdę ciekawych rzeczy, interaktywnych, fajnie przedstawionych. Układ pierwiastków
:)
I kamera termowizyjna! A to my
:D
Takie tam pogaduszki...
:)
I to nasze skoki zapisało
:)
Jest i sławny napis!
I wyjazd w kierunku San Francisco, wybrzeżem nad Pacyfikiem, tzw. Big Sur.
Zapowiada się ciekawie, ale jedna uwaga:Masz fajnych kilka zdjęć z tej szerokokątnej Sigmy, ale przy niektórych to trochę głowa boli i myślę że lepiej by wyszły z dłuższej ogniskowej.Nowa zabawka na wyjazd?
:)
mi tam zdjęcia samochodu na tle zachodzącego słońca się podobają. pokazują jaki był pomysł na podroż, czyli przejażdżka po stanach fajną bryką, oraz zaznaczają kończący się dzień.
zbyhu, które zdjęcia masz na myśli? robione dwoma aparatami, nikonem d90 i d3100, więc są pomieszane, jak i obiektywy. no i niektóre foty robione 'w ruchu', podczas jazdy. mój nikon d3100 no to kupiony niedługo przed wyjazdem
;)kangaroo, z hotelu było jedno zdjęcie, chodzi Ci o budynki w Las Vegas? na mnie to zrobiło wrażenie, nie widziałam wcześniej miejsca, gdzie króluje tyle różnych form, taki postmodernizm pełną gębą. a zdjęcia z hoteli będą, będzie widać, jaki jest standard i czego się można spodziewać. Będę też pisała o cenach, żeby mieć odniesienie i móc planować sobie swój własny wyjazd
;) i będzie więcej fot widoczków, oczywiście, 2 pierwsze dni to jak widać okazji nie było. aha i samochodu też będą, namteH to rozumie
:D
Zdjęcia stripa z samochodu mi kompletnie nie podchodzą. W Vegas nie byłem, nie wiem na ile to byłby długi spacer (wiem że w stanach to wszystko trochę większe jest), ale jestem pewny że udałoby się zrobić lepsze ujęcia z ulicy niż z jadącego samochodu.Czekam na więcej
:)
zbyhu, pewnie tak, ale my nie mieliśmy czasu chodzić po Stripie, zostawialiśmy sobie ewentualne focenie na ostatni dzień, bo samolot powrotny był z Vegas. Wydaje mi się, że takie zdjęcia póki co są lepsze niż żadne
:P aha, jakby ktoś z Was miał ochotę, to mamy sklejony filmik z całego wyjazdu, tak zanim przedstawię dzień 3
:Phttp://www.youtube.com/watch?v=f6DOiOcn ... e=youtu.be
Widzę, że pojechaliście z Vegas na południowy wschód. Miałem w planie tą drogę ze względu na tamę Hoovera, ale zabrakło czasu i sił.zbyhu napisał:Zapowiada się ciekawie, ale jedna uwaga:Masz fajnych kilka zdjęć z tej szerokokątnej Sigmy, ale przy niektórych to trochę głowa boli i myślę że lepiej by wyszły z dłuższej ogniskowej.Nowa zabawka na wyjazd?
:)Co tam 10-20 na cropowym body. Ja mam Sigme 12-24 na pełnej klatce. To jest dopiero jazda. Przez trzy lata używania zrobiłem może ze trzy dobre zdjęcia
;)
Dzięki za informacje. Super wyprawa. W przyszłym roku lecę na coś podobnego.
:)ps. Cena za auto bardzo dobra. To była jakaś promocja na mustanga wtedy?
opt1c5, Thrifty to jedna z najtańszych wypożyczalni. Ma różne opinie, niektórzy narzekają, niektórzy chwalą. Zaryzykowaliśmy i nie możemy na nic narzekać
;) Aha no i lepiej żeby kierowca miał więcej niż 25 lat, wtedy nie ma zwyżki za wiek.Jakie masz plany na wycieczkę?
:)A to jeszcze nie koniec mojej relacji
:P
Dobijasz mnie tymi zdjęciami. To znaczy, nie że złe czy coś (wręcz przeciwnie), tylko kurcze jak ja bym chciał to wszystko zobaczyć na żywo
:)Quote:A to jeszcze nie koniec mojej relacjiWrzucaj, wrzucaj.
Zdjęcia i filmik są mega. Ja mustanga znalazłem przez pośrednika i okazuje się, że to z tej samej firmy by było. Cena jest dużo wyższa bo około 1000$ za 3 tygodnie, ale ubezpieczenie dużo tańsze około 150$. Zaskoczony jestem tak niską ceną za same auto u Was. Wiek mam już dobry jak na drivera
;)Wyjazd planuję na wrzesień 2014 dla 4 osób. Generalnie jak ktoś z czytających relację mocno zdecydowany to być może miejsce się znajdzie. Na miejscu chcę spędzić 20-25 dni. Z miast to na pewno w programie będzie San Francisco, Las Vegas, Los Angeles. Z Parków pewnych to Yellowstone, Zion, Grand Canyon, Sequoia Park, Yosemite, Antelope Canyon. Wiem, że nie idę po kolei. Chciałbym też pójść na mecz baseball czy NBA, poczuć klimat tamtejszego kibica, zobaczyć siedziby takich firm jak Facebook, Google czy Apple. Może jakiś park rozrywki.Dopytam jeszcze jak z bagażnikiem w Mustangu. 4 średniej wielkości torby wejdą? Na zdjęciach widziałem, że wszystko w parkach ładnie jest opisane. Może macie jakieś rady dla kogoś kto tam jeszcze nie był. Coś odradzacie, które miejsca są mało popularne a warto tam podjechać? Na które parki warto poświęcić kilka dni. Czy za drogi były gdzieś opłaty?
nikamo napisał:Ruszyliśmy dalej, w kierunku Wielkiego Kanionu. Wstęp, o ile mnie pamięć nie myli, to było około 15-20 dolców na auto, ważny 3 dni.Jeśli planujecie zwiedzać jeszcze jakieś parki opłaca się kupić karnet na cały rok - 80 usd i możecie wjeżdżać do dowolnego parku narodowego w USA przez całą podróż.
A takie lamerskie pytanie, trzeba mieć 25 lat skończone czy wystarczy rocznikowo aby tej dopłaty nie było?:) Bo w przyszłym roku wrzesień,październik planuje podróż poślubną w podobnym stylu a 25 lat skończę w grudniu 2014
:P
Ja polecam jednak wynajem auta przez brokera - za SUVa na miesiąc z pełnym ubezpieczeniem płaciłem niecałe 1000 USD. Brałem na Florydzie, ale ceny w Vegas czy LA były analogiczne.
opt1c5, spróbuj sam na stronie Thrifty zobaczyć, ile wychodzi koszt wypożyczenia. Ale widzisz, niższe ubezpieczenie to i tak wychodzi taka sama kwota, prawie.. no bo my pożyczaliśmy na 16 dni, więc trochę krócej.do bagażnika nie wejdą Ci 4 torby średniej wielkości raczej. może mamy jakieś zdjęcie bagażnika, poszukam i pokażę. Ale mieliśmy jedną dużą walizkę, jedną małą miekką, plecak z aparatem, drugi plecak.. no i jakieś torby z zakupami się poupychało i było ok. ale 4 torby.. ciężko
:(Co do parków to sami stwierdzicie, czy chcecie spędzić jeden dzień, czy więcej. Według mnie to warto zejść do Kanionu, więc to jeden cały dzień. Nie byliśmy w Yellowstone i reszcie o której piszesz, więc tego nie wiem (tasma byl z tego co widziałam, on może doradzi). Antelope Canyon to musisz wejść z przewodnikiem i jesteś tam z godzinę albo dwie, wkrótce będzie o tym w relacji. Tam tylko przechodzisz w kanionie, który ma z kilometr- półtora długości i tyle.rady takie (napisał mój chłopak osobie, która po obejrzeniu filmiku kupiła bilety dla siebie i żony na miesiąc do LA
:))Co do kart kredytowych - ani razu nie użyłem karty kredytowej chociaż zawsze ją miałem w kieszeni i na dzień dzisiejszy żałuję w ogole założenia sobie tego plastiku. Korzystałem z karty debetowej do rachunki walutowego w USD (Bank BZWBK). Karta debetowa, choc wypukła i ma aktywne formy płatności online, więc loty, wypożyczenie auta i wszelkie inne płatności można nią robić. Polecam.Jedyne co moglibyśmy zrobić lepiej w californii, to zabukować sobie za wczasu zwiedzanie Alcatraz w San Francisco (trzeba z wyprzedzniem robić, a my z wyprzedzeniem nie bukowaliśmy nic poza samolotami i autem)...Druga sprawa to www.hearstcastle.org/ - przyjechaliśmy za późno na zwiedznanie, a chyba jest ciekawy i warty obejrzenia. Zobaczice ich stronę i sami stwierdzicie czy Was to kręci.Pamiętajcie - jadąc we dwójkę (co najmniej) jednym samochodem możecie korzystać z szybkiego pasa ruchu po lewej stronie (Car Pooling) - głownie w Los Angleles spotykane.Pamiętajcie - przekroczenie o 5 mph jest OK, przekroczenie powyżej 15 mph zaprosi Was do sądu (to już jest criminal offense).Pamiętajcie - parkując auto na wzniesieniu w San Francisco ustawiajcie zawsze koła przednie tak, aby po spuszczeniu ręcznego przód samochodu dążył jak najszybciej do dotknięcia krawężnika i zablokowania sie na nim przed dalszym zjazdem.Aha!I NIE ZALUJCIE NA SIEBIE! Kazdy dolarek wydany na wycieczki, wypozyczenia sprzetow, karnety itp wejsciowki to bezcenne przezycie, zawsze to bedize cos nowego i wzbogacajacego, nawet jesli wydawalo sie na poczatku nieciekawe. Po pewnym czasie (zaskakujaco szybkim) pomyslicie, ze jednak fajnie ze zobaczyliscie te np.. muzeum starych monet czy skarpet, czy zabraliscie sie na przejazdzke koniem po dolinie smierci albo helikopterem nad znakiem hollywood itp itp.. 04patryk12 - nie mam pojęcia, myślę że najłatwiej dowiedzieć się u źródła
;)klayton - ja nic nie wiem o brokerze. myślę, że mogłbyś coś przybliżyć, jak to się załatwia itp. może komuś się przyda.sebjag - Rooute 66 była mega, będą fotki w relacji, będą
:) co do choppera.. było tak gorąco, że nie wiem, czy dałoby radę jechać w dzień. No i problem z bagażami
:P
Quote:ja nic nie wiem o brokerze. myślę, że mogłbyś coś przybliżyć, jak to się załatwia itp. może komuś się przyda.Zerknij choćby tu: www.economycarrentals.com
klayton, wg tej strony to nie maja mustanga (chrysler sebring jest) i sprawdziłam przykładowy termin (26.08 - 10.09) i wychodzi USD 757,62na Thrifty.com ten sam termin, ale Mustang - za $751.43tylko że trzeba by się było wczytać co do ubezpieczenia dokładnie.. ale pewnie, jest to opcja przy szukaniu auta. Ale chyba SUVy są tańsze trochę w porównaniu do kabrio
To tylko przykładowy broker. I cena jest z pełnym ubezpieczeniem. Ja wybierałem SUVa, bo kabrio mi nie odpowiada ze względu na pojemność bagażnika i wady otwartego dachu.Jeśli wykupisz auto znacznie wcześniej, zapłacisz taniej. Podobnie, jak z noclegami po drodze - rzadko kiedy wykupiony wcześniej nocleg kosztował mnie ponad 30-40 USD. A w kasynach w Vegas można trafić nawet na promocje, przy których noclegi wyjdą za darmo.
zaletą otwartego dachu jest fakt, że można go zamknąć
:DW naszym przypadku nie było szans bukować noclegów wcześniej - sami byliśmy panami drogi i swojego czasu, więc nie wiedzieliśmy gdzie nas poniesie i kiedy, co było piękne
;) A i tak w sumie wychodziła średnia cena za nocleg około 60 dolców, i to zazwyczaj ze śniadaniami, więc nie tak źle
:) Ale do obniżenia kosztów to faktycznie wiele rzeczy można poplanować wcześniej (my w kwietniu kupowaliśmy bilety i auto bukowaliśmy, a miesiąc później byliśmy w USA), do tego można wziąć najzwyklejsze autko, żeby płacić mniej. Ale tak jak to w radach było napisane... jak jest możliwość, to nie można sobie żałować, w końcu taki wyjazd to przygoda życia
:)
Zdjęcia bardzo przyjemne choć przydałoby się na niektóre wyprostować a i czasem chyba ciekawsze byłoby jednak szersze ujęcie, na następną wyprawę polecam już FX
:-)
Przecież to nie konkurs fotograficzny. Zdjęcia robią dla siebie, a nie forum. Chyba chodzi o to co na zdjęciach, a nie jaka jest ich jakość. Chociaż dla mnie wykonanie ok.
Dziewon napisał:Jaki byl koszt całej wyprawy? Spalanie mnie zdziwiło.Aż liczyłem parę razy na kalkulatorze ile to wyszło litrów na 100km:)Właśnie o to samo miałem pytać. Jak to możliwe, że to ten samochód spalił 7,5 litra?
:D Podsumowanie całkowitych kosztów mam nadzieję, będzie na końcu:)
klapio, nasz folder z fotami i filmami (z 2 aparatów i 2 kamer go pro) ma 214 GB, więc może i są tam ciekawsze ujęcia, wybierałam co mi się podobało najbardziej i co było najbardziej reprezentatywne
;) co to to FX które polecasz?Dziewon, szymonpoznan, odpowiem Wam teraz, choć pewnie na końcu też znajdą się statystyki
;) koszt całkowity nam wyszedł $4500. Z lotami, autem, paliwem, noclegami... Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że to taki koszt za full wypas, mogliśmy nie pożyczać skutera w Lake Powell (240 mniej), nie brać Mustanga tylko po prostu jakieś zwykłe autko, to pewnie z 400-500 dolców mniej by wyszło, zaplanować wyprawę wcześniej i zabukować noclegi (ale chcieliśmy być niezależni i nie gonić na łeb na szyję do kolejnego hotelu, tylko coś nam się spodobało po drodze to zostać sobie i na 2 dni, a co). Pewnie część jedzenia możnaby odpuścić w knajpie/restauracji, a zjeść sobie coś ze sklepu
;) Jednak myśląc teraz o tej wyprawie, to właśnie kasa wydana na Mustanga i skuter wodny jest najlepiej wydaną kasą, jak już jechać do USA.. nie wiadomo czy jeszcze takie coś się powtórzy. A wspomnienia, zdjęcia i filmy zostają
;)co do spalania auta, no.. było z tego roku, nie było mocno eksploatowane, trochę bączków się porobiło, ale w trasie to się jechało stałą prędkością, po miastach nie jeździliśmy dużo (żeby stać w korkach czy cuś), tak więc wyszło przyzwoicie
:)hugo1211, no to można powiedzieć, że koszta podobne całkiem, u nas 2 osoby, u Ciebie 4
:)dziś postaram się zabrać za kolejny dzień relacji
:)
szymonpoznan1 napisał:Dziewon napisał:Jaki byl koszt całej wyprawy? Spalanie mnie zdziwiło.Aż liczyłem parę razy na kalkulatorze ile to wyszło litrów na 100km:)Właśnie o to samo miałem pytać. Jak to możliwe, że to ten samochód spalił 7,5 litra?
:D Podsumowanie całkowitych kosztów mam nadzieję, będzie na końcu:)Mi wyszło około 9 litrów/100 km, ale miałem terenówke i cztery dni spędziliśmy w miastach gdzie były korkiTam poza miastem jeździ się około 50 mil na godzinę (szybciej nie ma sensu ze względu na widoki) na temopacie. Teren w miarę równy to i spalanie nie wyjdzie katastrofalne.Jeszcze jako ciekawostkę dodam, że komputer pokładowy w naszym samochodzie pokazywał spalanie w ilości przejechanych mil na jednym galonie. Przykładowo 25 mil/galonie to zużycie niecałe 9l/100 km.
Widziałem filmik,fajne zrobiony.Wszystko kręciłeś go pro? Myślę,że lepiej jest dzielić tak żeby było parę filmików po 2-3minuty,nie każdy wysiedzi 16 min w miejscu:)Ten koszt co podałeś to na 2 os już?też nie dużo
Dziewon, 2 kamery goPro. i koszt na dwie osoby. aha i relację wrzuca Monika, tzn. ja
:Pco do filmu.. nie ma sensu dzielić na 2-3 minutowe.. to jest esencja całego wyjazdu, i jak ktoś nie wysiedzi 16 minut to zawsze może skończyć oglądać innym razem, albo w ogóle nie oglądać
:Pmiszti napisał, że szkoda, że taki krótki.. i masz babo placek
:) miszti, zrobiliśmy taki akurat, oddaje urok i nie zanudza, tak nam się wydaje
:) zapraszam do relacji i zdjęć
:)
A to przepraszam za pomyłkę Monika. Skoro Go pro to jak udało Wam się nieraz zrobić taką stabilizację? Na ile klatek są zwolnione niektóre ujęcia?Czytając Waszą wyprawę zmieniam zdanie co do wizy. Super trasa i niedrogo.Wrażenia niezapomniane do końca życia.Na pewno będę się wzorował na Waszej trasie gdy sam podejmę wyzwanie:)
Dziewon, nie rozumiem trochę, o co pytasz
:) stabilizacja? mieliśmy wszystkie te akcesoria do kamer z kompletu.. chyba musiałbyś powiedzieć, o który moment chodzi. I nie wiem czy ujęcia są zwolnione.. też mógłbyś powiedzieć, o który fragment chodzi, będzie łatwiej
:)
Fajnie byłoby gdybyś postarała się na koniec relacji stworzyć w google mapkę waszej trasy i podać link tutaj
;) Oczywiście wiadomo, że nie uda się tego idealnie odwzorować, ale chociaż mniej więcej
;)
Dokładnie,mapka,na pewno fajnie wyjdzie trasa.Co do filmu. Trzymając go pro w ręce zawsze obraz będzie trochę skakał.Są różne uchwyty czy "kijki" jak go pole ,którymi też się kręci. Zwolniona wydawała mi się czasem jazda samochodem,np w Vegas
Świetnie się czyta i ogląda, moje największe marzenie podróżnicze, było blisko w tym roku jednak lecę na drugą stronę USA+ Hawaje. Mam nadzieję, że dokończysz relację, chętnie poczytam i obejrzę zdjęcia.
opt1c5 jedyne co mogę powiedzieć o miejscu zdjęcia, to że było to przed tą kolejną fotą z mostem - więc jak ogarniesz jaki to most to będzie można już praawie zlokalizować to miejsce, tym bardziej jeśli będziesz jechał wybrzeżem do Monterey i kontrolował widoczki
:)
Nie nie znudziła relacjonuj relacjonuj bo pewnie niektórzy z nas tam nie dolecą tak więc przynajmniej możemy poczytać relacje i pooglądać super zdjęcia ; )___________________________________________Sprawdź! najlepsze drzwi słupsk
Super opis, super zdjęcia, jakbym można było dać lajka to bym dał
:)W całym opisie przewijają się dużo kosztów różnych, a macie może jakieś takie podsumowanie mniej więcej ile wyszła całość i z podziałem ile auto/hotele/jedzenie/zwiedzanie/loty czy co tam można jeszcze łatwo wyróżnić. Właśnie przymierzałem się do wycieczki do US (najprawdopodobniej na poślubną) i jeszcze niedawno wahałem się między wschodem, a zachodem. Teraz już chyba nie mam wątpliwości! Dzięki!
cieszę się, że zdjęcia się podobają
:)kiew, koszt ogólny (bez wiz) to koło $4500. oczywiście można było nie brać mustanga, bukować wcześniej hotele itp - koszt by się znacznie obniżył. Podsumowanie napisane przez W:1. Koszt przelotu w dwie strony (najtaniej zawsze jest uderzać w Las Vegas - tam są chyba najtańsze noclegi, loty, wypożyczanie aut itp.) - 800$ (za jedną osobę)2. Ford Mustang Convertible 550$ + ubezpieczenie na ten okres 500$ = 1050$ - uważam że jest obowiązkowe, każdy w końcu chce skorzystać z wypożyczonego auta jak z wypożyczonego a nie jak z własnego nowego cacka o które trzeba dbać... (swoją drogą, dostaliśmy kamieniem spod ciężarówki i pękła przednia szyba). Należy pamiętać, że wypożyczenie auta w innym miejscu niż się je oddaje wiąże się z potężną dopłatą, więc sugeruję planować 'roundtripy' (trochę może to pokrzyżować plany chcącym przejechać wzdłuż/wszerz kraju)3. Noclegi - Motele - doświadczenie z Nevada, Arizona, California = 35-135$ za nocleg dla dwóch osób (średnio wychodziło ok 60-70). Cena nie do końca idzie w parze z jakością. Im bliżej obiektów typu Grand Canyon, Monument Valley itp. tym więcej trzeba rzucić. Jeśli dojdzie fakt, że miasteczko jest na terenie rezerwatu to macie +50%...4. Paliwo - podrożało chyba trzykrotnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat, dlatego to już nie jest raj benzynowy i nawet amerykanie zaczęli liczyć spalanie. Ceny od 3.33-4.50$ galon (2,8-3,8 zł/litr jeśli się nie walnąłem).5. Żarełko - za obiad dla dwoje w zwykłej restauracji trzeba liczyć ok 40$ za parę. Polecam tani Subway - sałatki i kanapki, chociaż robione z warzyw, które nigdy nie widziały słońca i mięska dorastającego w tempie 1000% normy, to jednak są chyba najoptymalniejszą formą taniego i nie niszczącego żarełka, chociaż nie na dłuższą metę - kiedyś mnie prawie wykończyły na wycieczce po wschodnim wybrzeżu - nikamo do dziś mówi że to była wódka... jakby wódka kiedyś komuś gdzieś zaszkodziła, nonsensTo chyba tyle jeśli chodzi o podstawowe koszta, wiadomo że trzeba doliczyć osobiste ubezpieczenie jeśli ktoś chce lub nie ma, wejściówki na obiekty (od 10-40 $), ewentualne czartery helikopterów, ski jet itp..
Muszę przyznać, że takie długie relacje mnie nudzą, ale nie ta!!! Rewelacja!!!NIe mogę się doczekać jak sam wybiorę się w taką wyprawę, bo na pewno tak będzie
:D
dziękuję za pozytywne opinie
:)podróż do usa polecam i poślubną i zwykłą
:Pdługiego lotu się nie baliśmy... a dla mnie to była duża atrakcja, bo pierwszy raz leciałam tak daleko i takim wypaśnym samolotem (do USA, po powrót już taki fajny nie był niestety:P)
Jestem aktualnie na podobnej wycieczce z córką (14). W piątek (17.01) mamy powrót z San Francisco, a dziś (to już sobota 11.01) jesteśmy w LA. Czy potrafiła byś zasugerować najlepszą opcję na trasę (samochodem) z LA do SF ? Wiem, że jest kilka standardowych możliwości, drogi ciekawe, ale męczące, ale nie chcę też usypiać na nudnej autostradzie cały dzień. Wstępnie planujemy wyjazd z LA w niedzielę po południu na jakiś nocleg zaraz przy drodze (lub kolejna noc w LA i wyjazd w pn rano), potem poniedziałek trasa i ew. nocleg, a wtorek do południa wjazd do SF. Zależy mi, by coś po drodze zobaczyć wartego uwagi, co też może zaciekawić moją córkę.Nasza wycieczka to był totalny spontan, wszystko kupowane na dzień przed, jedynie wizy mieliśmy już (z poprzednich wyjazdów), dlatego kompletnie nie jestem przygotowany na szczegóły, a nie chciał bym przemknąć obok jakiegoś cuda....Pozdrawiam Piotr
RealLife, dopiero zobaczyłam Twojego posta... ale i tak nie potrafiłabym powiedzieć nic poza tą trasą, którą my jechaliśmy
;) nie ja obczajałam trasę, tylko chłopak, no i wszystko tu zostało opisane w temacie, i nawet mapka jest. Mam nadzieję, że sobie poradziliście
:P
Jakoś poszło. Szukałem informacji, jak ciekawie pokonać tą trasę, znajdowałem dużo zachwytów widokami ale też przerażenia odległością, zakrętami itd. Ponieważ nie mieliśmy dużo czasu na eksperymenty wolałem skorzystać z opinii kogoś o zbliżonym poziomie pojmowania realiów świata. Pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża, przez Sur, powiem szczerze wszystko było przesadzone. Ani daleko, ani ekstremalnie, ani niebezpiecznie, ani ładnie, nudne mniej więcej jak droga na Key West, na który połakomiłem się latem. Jak zwykle amerykańska magia słów i nazw. Ta nuda może powoduje te opinie o długości, a konieczne żeby nie usnąć przystanki dają kontakt z przyrodą, która w odmianie do wnętrza samochodu pozostawia wrażenia zachwytu.Polecam Włochy i Chorwację - to jest piękno, które amerykanów ścina z nóg...Przy okazji gratuluję precyzyjnej relacji, też kiedyś robiłem tyle zdjęć, przechodzi po kilkudziesięciu wyjazdach i zapełnieniu dysków..., ale współczuję wyboru pory roku. W CA byłem 2-gi raz zimą i to był kolejny strzał w 10, straciłem tylko kamienie w dolinie śmierci (którą Wy chyba mam wrażenie całkiem ominęliście), bo były zalane grudniowymi deszczami, tam jest sens jechać tylko w październiku, co jest ponoć w ogóle najlepszą porą na ten rejon (dla mnie trochę jeszcze za gorąco). od LV, przez LA do SF mieliśmy pełne słońce i temp 19-25ºC, o czym więcej marzyć w podróży... (dla odmiany w NY byliśmy 2-5 stycznia - od początku do końca wielkiej, rozdmuchanej na cały świat, śmiechu wartej amerykańskiej zimy).Pozdrawiam, życzę kolejnych udanych i jeszcze ciekawszych podróży.Piotr
widocznie ile osób, tyle opinii...
:)mi tam się Big Sur podobał, fakt że cały dzień trzeba było jechać, żeby do San Francisco się dostać, ale to też urok wynajęcie auta, przecież jak ktoś nie lubi to może lecieć samolotem
:Pco do pogody, było gorąco, ale też nie było to tak uciążliwe. Co więcej - było to kolejnym niezapomnianym elementem tej podróży, ja jeszcze w takim klimacie nie byłam, że wychodząc o 2-3 w nocy na dwór powietrze bucha jak z piekarnika, niesamowite. Ale oczywiście, znów - co kto lubi
;) co do Doliny Śmierci to po 1 jechaliśmy niedaleko niej jak już było ciemno, więc nie było sensu wjeżdżać, po 2 - nie wiem czy Mustangiem byśmy ryzykowali, trochę czytaliśmy w sieci i było dużo opinii, że tam jakieś takie bardziej terenowe autko się przyda. A po trzecie to nie wiem czy byłaby to faktycznie frajda tam jechać. Jak oglądam zdjęcia w necie to jakoś nic specjalnego, a byliśmy po dwóch tygodniach zwiedzania, więc ta pustynia i góry to żadna nowość
:P jedyne foto jakie bym mogła tam chcieć zrobić to coś takiego: http://nowaatlantyda.com/wp-content/upl ... -Playa.jpgI trzeba jeszcze pamiętać, że takie 2 tygodnie na zwiedzanie to mimo wszystko mało czasu, jakby było więcej to pewnie byśmy zobaczyli jeszcze parę kanionów, może zatrzymali się na dłużej w niektórych miejscach, ale niestety trzeba było wybierać i rezygnować z niektórych atrakcji
;)Tak więc co bym "poprawiła" w tej podróży, to tylko wydłużyła czas jej trwania
:D Ja również pozdrawiam i życzę wspaniałych podróży
:)
Jeżeli można zapytać, jak długo jechaliście trasę San Francisco - LA przez Big Sur? Planujemy zrobić taką samą trasę tylko będziemy z małym dzieckiem i nie wiem czy nie będzie zbyt długo/zbyt męcząco.
Michail, cały dzień, i spaliśmy w miejscowości przed LA, żeby jeszcze kolejnego dnia dojechać do LA parę godzin (jakoś ze 2-3). W relacji jest opisane dokładnie;)
cześć Wam, pomożecie mi wygrać w konkursie na relację podróży? niestety tutaj szczęścia nie miałam...Żeby zagłosować wchodzimy na stronęhttp://etraveler.pl/konkursy/podroz-na-medal/i klikamy przy Monika Zell – „Roadtrip USA”To pierwsze zadanie konkursowe, głosowanie trwa do 3 marca.Będę wdzięczna za pomoc!
nikamo napisał:co do Doliny Śmierci to po 1 jechaliśmy niedaleko niej jak już było ciemno, więc nie było sensu wjeżdżać, po 2 - nie wiem czy Mustangiem byśmy ryzykowali, trochę czytaliśmy w sieci i było dużo opinii, że tam jakieś takie bardziej terenowe autko się przyda. A po trzecie to nie wiem czy byłaby to faktycznie frajda tam jechać. Jak oglądam zdjęcia w necie to jakoś nic specjalnego, a byliśmy po dwóch tygodniach zwiedzania, więc ta pustynia i góry to żadna nowość
:PChyba informacje zaczerpnelas z jakiegos forum dla emerytów albo niedzielnych kierowców
;)Oczywiscie ze dolina śmierci jest przejezdna zwykłym samochodem.Mustang jak najbardziej sie do tego nadaje, moj sie nadawał
;)Polecam zwłaszcza wyłączenie elektroniki z ESP i ASR związanej. Idealne miejsce do jazdy bokiem
:) mustang jeszcze podziękuje
;)Sama Dolina Śmierci jest genialna.
bartek, co kto lubi, jakoś dolina śmierci nie była naszym celem. informacje to chłopak czytał z jakichś stron. a byliśmy w takim miejscu jak petrified forest, kojarzysz? zawróciliśmy po centrum informacji o tym miejscu, bo stwierdziliśmy że szkoda nam czasu, nieciekawe się jednak wydało. a po dwóch tygodniach upałów, kanionów, bezdroży i piachu to dolina śmierci nie wydała nam się czymś, co może nas zachwycić. no, jeszcze jakbyśmy mieli ze 2 dni więcej to możnaby pomyśleć
;)
super relacja, tylko pozazdrościć, mam pytanie co do aparatów a konkretnie obiektywów jakimi robiliście zdjęcia.Wyczytałem że zdjęcia robiliście Nikonami D90 i D3100, po niektórych fotkach widziałem też że d3100 ma kitowy obiektyw 18-55, zastanawia mnie natomiast ten drugi obiektyw bo widać że jest jaśniejszy co to za obiektyw?Z góry dziękuje za odpowiedz.
Fantastyczna podróż, przepiękne zdjęcia. W zasadzie po przeczytaniu Twojej relacji sama namówiłam męża na podobną wyprawę
;) Wizy już mamy
:DI podczepiam się pod pytanie kolegi z postu wyżej: jakie obiektywy?Jeszcze zdążyłam zagłosować
:)
dziękuję catqbat za głos:) cieszę się, że relacja była inspiracją!:) to kiedy wyjazd?Nikon D3100 z kitowym obiektywem 18-55Nikon D90 z Tamronem 17-55, Sigma 10-20 i Nikkorem 70-300
Witam nikamoNapisz proszę jakie dokładnie ubezpieczenia auta mieliście wykupionePlanuję wynajem w maju i chciałbym się zabezpieczyć przed ewentualnymi przygodami z autem a z relacji wynika, że uszkodzona szyba nie była problememPozdrawiam
Czesc, znalazlem przypadkiem twoj opis podrozy i tak mi sie spodobal ze zachecilas mnie do takiej fajnej wycieczki. Ja bede lecial do Miami a stamtad chce przejechac cale stany do Los Angeles i zakonczyc podroz w Las Vegas. Zostawilas sporo fajnych informacji ktore napewno mi sie przydadza. Pozdrawiam
:)
Było baaaaaardzo gorąco, jednak nie był to jeszcze rekord temperatury, jak się okazało później ;) Gdy wychodziliśmy z autka robić zdjęcia, to próbowaliśmy jak najszybciej się uwinąć, bo piekło :)
Niesamowite... tak w środku pustyni :)
A tu wulkan, niestety nie pamiętam nazwy, ale przy drodze był znak, jak dojechać do wulkanu. Co ciekawe, faktycznie najbliższy krajobraz był raczej czarny od tych pozostałości lawy.
Czasami przy drodze był jakiś działający sklep albo stacja benzynowa, ale baaaaardzo rzadko. Raczej wszystko opustoszałe.. Żeby zatankować, to trzeba tego pilnować - i na przykład zjechać na autostradę i pobliską stację benzynową.. których też nie ma zbyt gęsto rozsianych ;)
Miasteczko Barstow i znane Bottle Tree Ranch. Nie wchodziliśmy do środka, ale chyba jest taka możliwość, jak i rozmowa z twórcą i właścicielem tego cuda ;)
Chcieliśmy poszperać w takim raju graciarni i różnych dziwnych rzeczy, ale niestety już zamykali, była bodajże 17sta.
Jechaliśmy dalej Route 66 i odbiliśmy trochę zobaczyć miasto-widmo Calico, ale okazało się, że wcale nie jest takie opuszczone, a wręcz przeciwnie - są tam ludzie poubierani w stroje z dawnych lat, wszystko jest jakby wyreżyserowane, i trzeba płacić za wjazd. Stwierdziliśmy, że woli prawdziwy klimat Route 66 i pojechaliśmy dalej.
Jechaliśmy w stronę Bear Lake - miejsca, gdzie podobno wypoczywa dużo sław. Miejsce było malownicze, trzeba było dużo jechać pod górkę, ale odpoczęliśmy troszkę, pomoczyliśmy nogi w jeziorze i czekała nas droga w dół. Piękna droga z zakrętami w dół, nazywana Krawędzią Świata (The Rim of the World). Wiktor miał frajdę dzięki zakrętom, a do tego zachwycał nas widoczki i światło zachodu!
Dojechaliśmy do San Bernardino. Miejscowość w ogóle się nam nie podobała. Nie miała niestety klimatu Route 66, była taka jakaś duża i nieprzyjemna. Znaleźliśmy pokój za $35, co niestety wiązało się z niższym standardem w tym przypadku. Dobrze, że mieliśmy swój śpiwór.. I w pobliskim sklepie kupiliśmy wino :D aha, w TV był tylko jeden kanał i to z filmami.. dla dorosłych.. ciekawe miejsce :P
Po dniu pełnym wrażeń i niesamowitych widoków poszliśmy spać, a rano mieliśmy jechać do LA. Sprzedawca w sklepie powiedział nam, żebyśmy nie wyjeżdżali przed 10, bo i tak będą korki.04.06 - dzień 10
Z San Bernardino wyjechaliśmy sobie koło 10 rano, tak jak nam radzili. Faktycznie, było jeszcze trochę korków, ale już raczej bez problemów. Wjechaliśmy do Miasta Aniołów i skierowaliśmy się od razu na sam koniec, najbliżej oceanu. Tutaj niestety kończyła się słynna Route 66... Plaża nas zaskoczyła, po pierwsze - było zimno (w porównaniu do dni poprzednich), wręcz nieprzyjemnie. Plaża pusta - a nie jak w filmach.. :) Do tego jakieś roboty..
Postanowiliśmy jechać do Universal Studios. Pochodziliśmy sobie po części ze sklepami, pamiątkami, i kierowaliśmy się do tego właściwego wejścia ;)
Był i nawet sławny czerwony dywan :)
Okazało się, że w środku było pełno ludzi, niezbyt zachęcająco. Wejściówka kosztowała 80 dolarów za osobę, i to taka najuboższa wersja. Po przemyśleniu stwierdziliśmy, że takimi kinomaniakami nie jesteśmy, a do tego nie uśmiecha się nam przepychanie w tłumie, więc zdecydowaliśmy, że jedziemy zobaczyć The Walk of Fame.
Parknęliśmy auto na płatnym parkingu i przeszliśmy się około pół godzinki. Ciężko było nam znaleźć kogoś znanego :D
Dowiedzieliśmy się, że miejscem często wybieranym do oglądania napisu 'Hollywood' jest Griffith Observatory, więc tam pojechaliśmy. Stamtąd był taki widoczek na LA ;)
Weszliśmy do środka Obserwatorium by zobaczyć co tam jest, i to była bardzo dobra decyzja!
Po pierwsze, wstęp do różnych pomieszczeń był bezpłatny, do tego byli specjalni przewodnicy, którzy sporo opowiadali. Były wyświetlane filmy w takim jakby kinie, to już według uznania kupowało się bilety. W Obserwatorium były różne ciekawe sprzęty... to takie wahadło, które poprzez ruch Ziemi zmienia swój tor i odmierza czas strącając takie jakby słupki.. ciekawe :P
Udało się nam też zobaczyć Transformator Tesli w akcji! A podobno nie włączają tego często :>
Było dużo naprawdę ciekawych rzeczy, interaktywnych, fajnie przedstawionych. Układ pierwiastków :)
I kamera termowizyjna! A to my :D
Takie tam pogaduszki... :)
I to nasze skoki zapisało :)
Jest i sławny napis!
I wyjazd w kierunku San Francisco, wybrzeżem nad Pacyfikiem, tzw. Big Sur.