To meczet Kalon, ten z prawej, pochodzi z 1127 roku:
Na minaret Kalon niestety nie dało się wejść. Po wczorajszych zakwasach, i tak pewnie byłoby to niezłe wyzwanie.
To medresa Abd al-Aziz Chana, z XVI-XVII wieku.
Buchara jest tak podoba, a jednocześnie zupełnie inna niż Chiwa. Teren jest ogromny, ale dość zwarty. Medresa za medresą. Można naliczyć 140 obiektów architektury.
W Bucharze także wydawało nam się, że jest najlepsze miejsce na lokalne zakupy. Kupujemy trochę ciuchów i ręcznie wyszywane torby na zakupy. Jest też dużo typowej turystycznej tandety, którą każdy z nas kupuje, np. mangesy
;-)
Zaglądamy też do kowala.
Idziemy na jedzenie do lokalnej restauracji i podziwiamy widoczki z tarasu. Często jemy lokalne klasyki - plov, szaszłyki, generalnie mięso rządzi. Wieczorem jest już spokojniej, a my gubimy się w kolejnych uliczkach.
Dochodzimy do cytadeli Ark. Mury ma ładnie odnowione i część rzeczy w środku. Większość to jednak zupełnie zniszczone ruiny.
Rzut oka na Registan z cytadeli:
To sala do przyjmowania gości na cytadeli:
No i robi się noc. Jeszcze nocne zdjęcia murów.
I Registanu:
Trochę nam rano schodzi ze znalezieniem transportu do Samarkandy, ponieważ w naszym hotelu koniecznie chcieli nam pomóc. W końcu przysyłają kierowcę, który zawiezie nas za 45$. Najlepszą opcją przejechania z Buchary do Samarkandy jest szybki pociąg, ale nie wzięliśmy go z dwóch powodów. Pierwszy to banalny - na 2 tygodnie przed, nie było już miejsc na dzienne przejazdy. Drugi powód to taki, że chciałem zatrzymać się w Nawoi by zobaczyć meczet Qosim Sheikh Jameh z wpisu Unesco Silk Roads Zarafshan-Karakum Corridor.
Wpis ten obejmuje jeden z głównych korytarzy Jedwabnego Szlaku, mający 866 km, wzdłuż rzeki Zafarszan, przecinający pustynię Karakum aż do oazy Merv, którą widzieliśmy w Turkmenistanie.
Meczet jest całkiem ładny, w sam raz na 15 minutową przerwę by rozprostować kości. Akurat jest piątek i modlitwa. Miejscowi byli trochę w szoku widząc "panów turystów" i udostępnili nam środek do obejrzenia.
Nasz kierowca załatwił innego i zmieniliśmy samochód. Zaczęły się rozmowy o przyjaźni polsko-rosyjskiej. Pan urodził się w ZSRR, więc nie czuł się zbytnio Uzbekiem. Wszystko mu jedno było czy teraz jest Uzbekistan czy Rosja. Rozgorzała mocna dyskusja na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. Oczywiście winny był Zełeński. Poruszyliśmy też kwestię, że II wojna światowa rozpoczęła się w 1939, a nie w 1941 jak to widać na wszystkich pomnikach poradziecji. Ogólnie to gościu stwierdził, że oni z Uzbekistanu i innych republik jechali w czasie wojny ratować Polskę i powinniśmy być im za to dozgonnie wdzięczni.
A i jeszcze, że katastrofa smoleńska to wina USA i to USA zestrzeliło samolot aby poróżnić Polskę i Rosję.
Jak zaczęło się robić nieprzyjemnie to postanowiliśmy zakończyć dyskusję, bo nikt nikogo nie przekona do swojej racji. Tam po prostu uczą innej historii (jakby były różne...)
Z pozytywnych rzeczy natomiast to zatrzymaliśmy się na obiad w lokalnej przydrożnej grillowni i dostaliśmy taki talerz pyszności, że wszystkim się uszy trzęsły. 4 osoby żarcia i picia za 100 zł. Przyzwoicie.
W Samarkandzie znowu śpimy przy samym Registanie. Idziemy bokiem i od razu widzimy, że będzie fajnie.
No to jest to wow, nawet jeśli widziało się sporo podobnych.
Można zauważyć, że budowle i minarety są trochę przekrzywione. Trochę się zastanawialiśmy nad tym dlaczego. AI mi odpowiedziało, że po prostu ziemia osiadała i kiedyś nie budowano aż tak stabilnych fundamentów. Przy odbudowie chyba też zajęto się górą, a nie podstawą.
Wchodzimy w środek medres i oglądamy te cuda na kiju.
Ale Samarkanda to nie tylko Registan. Zabytków jest więcej i są porozrzucane. Oglądamy meczet Bibi Chanum wybudowany w latach 1394–1404 dla upamiętnienia zmarłej żony Timura.
cart napisał:Białe miasto nie byłoby kompletne bez białych samochodów. Wódz zakazał rejestrowania innych samochodów niż białe, z wyjątkiem srebrnych. Ale tych srebrnych w ogóle nie widać. Wszędzie jeżdżą białe Toyoty, więc jak masz Camry albo Corollę to masz problem z rozpoznaniem swojej
;-)Takich nakazów (albo zakazów) było sporo więcej. Z ciekawszych to zakaz noszenia brody czy złotych zębów.Wódz niekonsekwentny bo przykładowo postacie z pomników pomimo posiadania złotych elementów zębów jednak złotych nie mają, to jednak brody już posiadają
:)Jak zawsze super zdjęcia
:)
cart napisał:Jest jakieś lokalne święto i jest mnóstwo ludzi. Niby niedziela i naprawdę wszędzie lokalne tłumy.Z tego co pamiętam, to miałeś lecieć pod koniec marca, więc to zapewne Nowruz.
@cart podzielisz się zdjęciami i wrażeniami z pociągu? Jaki jest standard pociągu? Czy mieliście kontakt z lokalnymi? Czy w pociągu był z Wami przewodnik?Jak prezentują się stacje? Czy mają wagon restauracyjny i co tam serwują?
Fajna relacja...ale...moza miec inne odczucia i przezycia. Nie krytykuje ale kilka subiektywnych uwag z wlasnych odwiedzin Uzbekistanu. Wiec.... taxi... niby tanio te 40km.... ale.np yandex w Bucharze gdzie najbarziej jest oddalony dworzec od miasta...prawie 20km i ok. 2$. Natomiast Chiva.... mnie rozczarowala. Pokladalem w niej najwieksze nadzieje na ciekawe zwiedzanie i.... trzeba przyznac, ze jest juz cala odrestaurowana. Wszystko nówka jeszzcze prawie pachnie swierzoscia i jest takie.... cukierkowe. Po zwiedzaniu Samarkandy i Buchary mialemn jedno wrazenie.... plastic fantastic. Po prostu blizej staremu miastu do np. Souq'u w Doha, niz do fajnego "starego miasta". A te tlumy zwiedzajacych na malej przestrzeni plus ilosc bazarków szczek i różnych wystawcow.... po prostu Krupowki w szczycie sezonu... Najlepiej zwiedzalo sie rano pomiedzy 6 a 8 [emoji6] zanim tlumy ruszyly i sprzedawcy roztawili sie z badzieiem dla mass tourism. O dziwo najbardziej spodobalo mi sie w chyba w Bukharze.... pomimo wczesniejszych obaw. Ale tam spalem.prawie nad meczetem [emoji16] To tyle mianem wtretu do tej relacji i ad vocem tego skoku w bok do Uzbekistanu.
@jaco027 Taksówki po mieście to jasne, że może być taniej. Ale jak jesteś na granicy to yandexa sobie nie wezwiesz by przejechał 40 km. Zresztą mieliśmy bardzo mało czasu w Uzbekistanie i jeździliśmy pomiędzy miastami dedykowanymi samochodami. Oszczędzenie kilku dolarów kosztem czasu zupełnie nie miało dla nas znaczenia, bo ja wolę zobaczyć więcej i zapłacić więcej. Czas to jedyne co mam w deficycie.Jeśli chodzi o turystykę w tych miastach to wiedziałem czego się spodziewać i stwierdziłem, że zupełnie nie będę się tym przejmował. Mnie się każde z miast na naszej drodze bardzo podobało, bo każde jest inne. A że wygląda jak nowe i cukierkowe? No cóż, jak wyżej napisałem - można w zamian było oglądać kamienie w ziemi.
Ciekawe rzeczy piszesz.Były redaktor nazwał się panem podróżnikiem, ty mógłbyś siebie Panem Turystą. Z lokalsami nie będziemy się zadawać, bo nie podskakują, nie grają i w ogóle to nie są plemiona do zwiedzania, więc nie warto (plemiona są do odhaczenia gdzie indziej). Poza tym jesteśmy wśród Panów Turystów i Pań Turystek - to znacznie ciekawsze niż jacyś tubylcy, z którymi zresztą nie ma jak się dogadać Kupiliśmy zapasowy przedział bo tanio. W zasadzie to mogliśmy cały wagon wziąć od razu.Przepłacamy za transport bo i tak jest tanio, stać nas. My Panowie Turyści mamy mało czasu, a tyle jeszcze rzeczy do odhaczenia. A w ogóle te zabytki to fajne są, takie malownicze, nowiutkie. Jest co zwiedzać, specjalnie przygotowane dla nas, przynajmniej wiadomo za co przepłacamy. Nie to co w Grecji - jakieś stare ruiny, kolumny połamane. No żarty normalnie sobie robią. Pewnie z lenistwa, nie chce im się dla Panów Turystów odbudować. Trzeba sobie wyobrażać jak to wyglądało, nie można gotowego sfotografować. I jeszcze wciskają coś o zasadzie wielości w jedności czy tam odwrotnie.A tak w ogóle to jest forum fly4free (to przypomnienie tak dla uzasadnienia moich uwag). @cart to Twoja relacja, więc jeśli ten komentarz ci nie pasuje, zgłoś go, ja nie będę się rzucał ani składał żadnych protestów
Chiwa owszem jest cukierkowa, z resztą wspominałem o tym też w swoich spostrzeżeniach sprzed roku, ale to nie tak, że ją odbudowano od zera na bazie kilku kamieni i połamanych kolumn. W dużej mierze przetrwał i układ urbanistyczny i wiele oryginalnych budynków oraz konstrukcji. Reszta to już uroki (negatywne czy pozytywne - to już każdy musi sobie ocenić sam) radzieckiej i poradziecko-chińskiej szkoły archeologicznej. No i te odwiecznie fantasmagorie nt. podróżowania. Ci co upatrują wręcz chorobliwego sportu w oszczędzaniu każdego $ i dla zasady najtańszego możliwego (no ba! lokalnego!) przemieszczania się, nocowania, jedzenia, zwiedzania itp. itd. nawet jeśli im zabiera to 3 dni zamiast 3 godzin, zwykle innym apodyktycznie odmawiają miana bycia "podróżnikami", bo "prawdziwy podróżnik" nie może przecież lecieć biznesem, jechać w sypialnym de lux, ani spać w Hiltonie, ani oczywiście też przepłacać za prywatne taxi i inne limuzyny na zamówienie, bo cóż on wtedy wie o realnych trudach tego "prawdziwego podróżowania" w jednych majtkach, spania w brudnej pościeli w norze i obcowania z karaluchami
;-)
@marek2011 To tylko jako male uzupelnienie, bo nie czuje sie adresatem krytyki tanio vs. drogo lub podroznik vs. turysta. Sam spie od hosteli do 5/6* gwiazdkowych hoteli resortow. I tu, i tam mi dobrze. "Religia" jest wspolczynnik C/Z, a wlasciwie J(akosc)/K(oszt)...Plus ew. chwilowe widzimisie, jak akurat chce wydac $.Uwagi o kosztach transportu troche sprowokowaly ta dyskusje. I tak jak pisalem, wiadomo, ze z granicy jest inna podaz i brak yandexa, ale po prostu przytoczylem co to znaczy tanio w UZ w kwestii taxi.I wracajac do kwestii plastikowosci Chivy vs. ew Bukhara, czy Samarkanda.@cart mial swoje odczucia i kazdy ma swoje subiektywne widzenie tych miast. Mnie po prostu po obejrzeniu trzech poprzestawialo sie kompletnie i jak myslalem ze tez Chiva bedzie mi sie najbardziej podobac, to po porownaniu z innymi, tak jak pisalem najbardziej przypadla dogustu Bukhara. Powodow jest kilka i wlasnie moze to ze spalem "nad" meczetem. I to, ze powtorze jeszcse raz: sposob odrestaurowania i zarzadzania Chiva mi subuektywbje nie pasuje. Cala starowka to jeden "skansen" ale w sumie zrobiony jak taki tyrystyczny Disneyland. Z tym calym badziewiem dla mass tourismu. Akurat spalem na starym miescie i mialem do porownania co sie dzieje gdy sa tlumy turystow i straganiarzy na kazdym kroku i w kazdym zaulku i gdy ich nie ma. Podalem porownanie do Dohy, bo to mi przypomina te atrakcje w GCC gdzie tez odrestaurowuja lub prawie od zera wskrzeszaja dawne artefakty. Nie ma tu klimatu Kasbah Ait Ben Haddou, czy nawet europejskich sredniowiecznych miast. Jest za to klimat Krupowek i Krakowa/Wawelu i wycieczek szkolnych i narodowego zwiedzania. Rozumiem, ze @cart moglo sie podobac po wizycie w Turkmenistanie. Ale jeszcze raz, powyzsze, to moje subiektywne odczucia w odniesieniu do tej relacji i paru opinii na forum dot rroznych miast w UZ. I aby bylo jasne, zarowno zwiedzanie "kupek kamieni" jak i odrestaurowanych/odbudowanych miast ma sens. Niezaleznie jak bardzo w tkanke tych miast wlozono subiektywne i nowoczesne roziwazanaia rewitalizacyjne. Jak np w pozyzszym dzisiatki skwerow z kwiatkami, narodowe rzezby, odnowione domu a'la resturacje i sklepy w calym otoczeniu meczetow itp itd. Mam ogolne wrazenie, ze tu jeszzce nie tylko w rewitalizacji artefaktów mocno jeszcze funcjonuje poradziecja. A takze homo sovieticus w roznych kwestiach zycia codziennego. Np zostawione w knajpie okulary poszly do kosza i po 15.minitach juz nie dalo sie ich odzyskac. WTF? Ale spotkalem tez super zyczliwych i po prostu milych ludzi. Gdzie np. po malym small talku po rosyjsku w piekarni facet wrecz wcisnal mi za darmo miejscowy chleb i kategorycznie nie przyjmowal zaplaty. [emoji38]W dyskusje podroznik vs. turysta nie chce wchodzic. Kazdy robi/zwiedza jak uwaza, moze, musi, pozwala mu portfel, czas, urlop, parner/ka, co go krwci i czy musi np. zobaczyc 30 piramid i grobowcow faraonow, czy przesliznac sie z kraju do kraju zaliczaja jakies UN193 czy jakas inna liste itd... Aczkolwiek tych ostatnich osobiscie... [emoji28]@cart A swoja droga bardzo ladne zdjecia.A wogole, to chyba niepotrzebnie sprowokowalem ta dyskusje i pare ostatnich postow powinno byc chyba przeniesionych do jakis luznych, aby nie psuc relacji OP.
Mimo, że nie jest to standardowym elementem Twoich relacji, poproszę o zdjęcie śniadania i posiłku grillowego, bo nie wierzę, że ich nie uwieczniłeś
;)
Świetna relacja, jak i piękne kadry z oby dwu państw.Czy wjazd do Turkmenistanu z obowiązkowym "przewodnikiem" jest uzależniony od liczby osób? lub czy po prostu jest jedna stawka niezależnie od liczby?
Przeczytałem jednym tchem i nie mogę złapać pionu z wrażenia...No po prostu świetne zdjęcia i plan podróży. Jak to dobrze, że nie muszę się wysilać z myśleniem gdzie pojadę w przyszłym roku....
;)
Relacja Carta jak zwykle pierwsza klasa. Odżyły wspomnienia z wyjazdu do Uzbekistanu w 2022r i jest motywacja na wyjazd do Turkmenistanu. Wybierającym się do Samarkandy polecam jeszcze jedno miejsce a mianowicie -Nekropolia Shakh i Zinda (dla mnie perełka)
Super zdjęcia. Przejrzałem jednym tchem, bo Uzbekistan chodzi mi po głowie już od jakiegoś czasu. Aczkolwiek Turkmenistan też bardzo ciekawy, szczególnie ten kanion. Czy możesz napisać, dlaczego korzystałeś z usług biura podróży i lokalnego przewodnika? Czy to konieczność, czy może chodziło o bezpieczeństwo? Czy może chcieliście mieć wszystko sprawnie poukładane przez kogoś, kto tam się dobrze orientuje w lokalnych niuansach?
To meczet Kalon, ten z prawej, pochodzi z 1127 roku:
Na minaret Kalon niestety nie dało się wejść. Po wczorajszych zakwasach, i tak pewnie byłoby to niezłe wyzwanie.
To medresa Abd al-Aziz Chana, z XVI-XVII wieku.
Buchara jest tak podoba, a jednocześnie zupełnie inna niż Chiwa. Teren jest ogromny, ale dość zwarty. Medresa za medresą. Można naliczyć 140 obiektów architektury.
W Bucharze także wydawało nam się, że jest najlepsze miejsce na lokalne zakupy. Kupujemy trochę ciuchów i ręcznie wyszywane torby na zakupy. Jest też dużo typowej turystycznej tandety, którą każdy z nas kupuje, np. mangesy ;-)
Zaglądamy też do kowala.
Idziemy na jedzenie do lokalnej restauracji i podziwiamy widoczki z tarasu. Często jemy lokalne klasyki - plov, szaszłyki, generalnie mięso rządzi. Wieczorem jest już spokojniej, a my gubimy się w kolejnych uliczkach.
Dochodzimy do cytadeli Ark. Mury ma ładnie odnowione i część rzeczy w środku. Większość to jednak zupełnie zniszczone ruiny.
Rzut oka na Registan z cytadeli:
To sala do przyjmowania gości na cytadeli:
No i robi się noc. Jeszcze nocne zdjęcia murów.
I Registanu:
Najlepszą opcją przejechania z Buchary do Samarkandy jest szybki pociąg, ale nie wzięliśmy go z dwóch powodów. Pierwszy to banalny - na 2 tygodnie przed, nie było już miejsc na dzienne przejazdy. Drugi powód to taki, że chciałem zatrzymać się w Nawoi by zobaczyć meczet Qosim Sheikh Jameh z wpisu Unesco Silk Roads Zarafshan-Karakum Corridor.
Wpis ten obejmuje jeden z głównych korytarzy Jedwabnego Szlaku, mający 866 km, wzdłuż rzeki Zafarszan, przecinający pustynię Karakum aż do oazy Merv, którą widzieliśmy w Turkmenistanie.
Meczet jest całkiem ładny, w sam raz na 15 minutową przerwę by rozprostować kości. Akurat jest piątek i modlitwa. Miejscowi byli trochę w szoku widząc "panów turystów" i udostępnili nam środek do obejrzenia.
Nasz kierowca załatwił innego i zmieniliśmy samochód. Zaczęły się rozmowy o przyjaźni polsko-rosyjskiej. Pan urodził się w ZSRR, więc nie czuł się zbytnio Uzbekiem. Wszystko mu jedno było czy teraz jest Uzbekistan czy Rosja.
Rozgorzała mocna dyskusja na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. Oczywiście winny był Zełeński.
Poruszyliśmy też kwestię, że II wojna światowa rozpoczęła się w 1939, a nie w 1941 jak to widać na wszystkich pomnikach poradziecji. Ogólnie to gościu stwierdził, że oni z Uzbekistanu i innych republik jechali w czasie wojny ratować Polskę i powinniśmy być im za to dozgonnie wdzięczni.
A i jeszcze, że katastrofa smoleńska to wina USA i to USA zestrzeliło samolot aby poróżnić Polskę i Rosję.
Jak zaczęło się robić nieprzyjemnie to postanowiliśmy zakończyć dyskusję, bo nikt nikogo nie przekona do swojej racji. Tam po prostu uczą innej historii (jakby były różne...)
Z pozytywnych rzeczy natomiast to zatrzymaliśmy się na obiad w lokalnej przydrożnej grillowni i dostaliśmy taki talerz pyszności, że wszystkim się uszy trzęsły. 4 osoby żarcia i picia za 100 zł. Przyzwoicie.
W Samarkandzie znowu śpimy przy samym Registanie. Idziemy bokiem i od razu widzimy, że będzie fajnie.
No to jest to wow, nawet jeśli widziało się sporo podobnych.
Można zauważyć, że budowle i minarety są trochę przekrzywione. Trochę się zastanawialiśmy nad tym dlaczego. AI mi odpowiedziało, że po prostu ziemia osiadała i kiedyś nie budowano aż tak stabilnych fundamentów. Przy odbudowie chyba też zajęto się górą, a nie podstawą.
Wchodzimy w środek medres i oglądamy te cuda na kiju.
Ale Samarkanda to nie tylko Registan. Zabytków jest więcej i są porozrzucane. Oglądamy meczet Bibi Chanum wybudowany w latach 1394–1404 dla upamiętnienia zmarłej żony Timura.