0
bruce09lili 23 marca 2025 20:36
Image

Mój ulubieniec spał
Image

Kolczatki
Image

Ok 14 był pokaz lwów morskich. Przed otwarciem bram areny utworzyła się kolejka więc trzeba było chwile postać
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po pokazie wracamy do działu lokalnego
Image

Ostatnia już porcja koali
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

I jeszcze więcej kangurów
Image

Image

i kolczatek
Image

Image

Dingo
Image

do pełni szczęścia brakowało mi tylko jednego dziwaka z Australii - dziobaka. W końcu udało się go znaleźć w dziale zwierząt nocnych. Niestety zdjęcia są kiepskie ze względu na oświetlenie, a sam dziobak bardzo szybko pływał
Image

Image

Image

Gdzieś między 15 a 16 poszliśmy na autobus do promu. Okazało się, że jeden wypadł z rozkładu, więc trzeba było poczekać ok 25 minut na następny. Za to nie musieliśmy czekać na prom.
Opera z promu
Image

Przed odjazdem do hotelu zrobiliśmy jeszcze kilka fotek
Image

Po powrocie do hotelu chwila odpoczynku, pakowanie i szykowaliśmy się na kolację. Umówiliśmy się na przy promach w okolicy opery. Paula z chłopakiem nieco się spóźniali więc pokręciliśmy się po nabrzeżu
Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

qba85 16 kwietnia 2025 23:08 Odpowiedz
bruce09lili napisał:Nie po to tłukliśmy się na drugi koniec świata, żeby wrócić po odwiedzeniu jednego zoo w Brisbane. Nie taki był plan. A ten rejs to nic? :)
bruce09lili 17 kwietnia 2025 05:08 Odpowiedz
Powiedzmy, że będąc uwięzionym na rejsie i anulując kolejne zaplanowane dni skupialiśmy się bardziej na negatywnych emocjach bieżących i przyszłych, niż na pozytywnych przeżyciach z poprzednich dni. Jeśli nie uda nam się przedłużyć pobytu to można powiedzieć, że Australia była tylko krótkim przystankiem, a nie miejscem docelowym. Co do samego rejsu, to napiszę jeszcze o nim podsumowanie ale mogę zdradzić, że to był nasz pierwszy rejs z taką ilością dni na morzu. Zazwyczaj wybieramy trasy gdzie jest znacznie intensywniej, jeśli chodzi o zwiedzanie. Kolejny tego typu rejs będzie pewnie dopiero na emeryturze :) Przy czym w tym konkretnym wypadku byliśmy z trasy zadowoleni, bo po prostu odległości w tym kierunku były na tyle duże i trzeba było z tym żyć.
kkasia11 7 czerwca 2025 23:08 Odpowiedz
Fajna relacja. Na początku myślałam, że Alfred to będzie kangur. Ot blondynka :D