Rano mamy też wykład o historii Grenlandii i ludziach Thule. Ciekawie było usłyszeć więcej o tym, jak ci ludzie potrafili przetrwać w tym surowym klimacie. Wykłady są często od 2 do 3 dziennie , w zależności od aktywności danego dnia. Staram się na wszystkie chodzić , bo są bardzo interesujące. Dużo ciekawostek i faktów o ,których moja wiedza jest nikła. Zresztą widać, że dużo ludzi uczestniczy w wykładach . Parę przykładowych slajdów z wykładu
Po wykładzie idziemy na zewnątrz i piękne widoki wciąż dopisują
Po lunchu dopływamy do Sydcap co oznacza Przylądek Południowy. W języku grenlandzkim to miejsce ma dość oryginalną nazwę Kangerstertivarmit , łatwiutka do zapamiętania prawda
:lol: ? W planach jest kilkugodzinny hike po wyspie. Można poobserwować roślinność tundrową, Wbrew pozorom jest całkiem kolorowo. W oddali są też góry lodowe. Spacer wcale nie jest taki łatwy, bo teren jest bardzo podmokły, trzeba uważać jak się idzie, I tak co chwila , ktoś traci równowagę ,ale na szczęście nie dzieje się nic poważnego. Na ziemi znajdujemy jakieś kości, różne kamienie i ciekawostka .. włosy wołów. Podobno są bardzo cenione, kosztują 3 $ za zaledwie 1g
:shock:
W oddali widać Hondius- nasz statek
Włosy wołów
Przy brzegu , na rozgrzewkę serwowana jest gorąca czekolada z wkładką . W życiu tak mi nie smakowała czekolada na gorąco
;)Wczesnym rankiem następnego dnia Hondius wpływa do Hurry Inlet , który jak poprzednie fjordy jest częścią Scoresby Sund. Ten fiord otrzymał swoją nazwę na początku XIX wieku .Pan Scoresby złożył w ten sposób hołd Nicholasowi Hurry, właścicielowi ich statku, Baffin.. A my po zjedzeniu pysznego śniadania lądujemy zodiakami na lądzie. Krajobraz i piękna, słoneczna pogoda zachęca na poranne wędrówki.Pomimo słońca jest jednak chłodniej niż w poprzednie dni, jest lekko poniżej 0. Widzimy mroźną tundrę i małe zbiorniki wodne pokryte pierwszym lodem . Spacerujemy też wzdłuż rzeki, choć z góry wygląda jeszcze ładniej. Siadamy na ziemi , aby chwilę podumać i w ciszy popatrzeć na okolicę. Niestety, tym razem żadnych zwierzaków nie udaje się nam wypatrzeć.
Serdeczne podziękowania za dokończenie relacji! Zapisuję sobie do późniejszego wykorzystania :-) już wypatrzyłam te rejsy, nie są niestety bardzo dostępne cenowo, ale trzeba mieć jakiś cel w życiu :-) Wszystkiego dobrego w dalszych podróżach!
Serdeczne podziękowania za dokończenie relacji! Zapisuję sobie do późniejszego wykorzystania
:-) już wypatrzyłam te rejsy, nie są niestety bardzo dostępne cenowo, ale trzeba mieć jakiś cel w życiu
:-) Wszystkiego dobrego w dalszych podróżach!
Letadełko i tobie życzę pięknych, fascyunujących podróży w Nowym Roku .Spojrzałam dziś na cenę tego rejsu w 2025 i ... aż mnie zatkało. Koszt bardzo wysoki
:o 7.450 E za osobę w kabince porthole ( taką zamawiałam ) albo 8.050 za twin window ( taką otrzymałam w ramach upgrade)Mam jednak podpowiedż.. trzeba śledzić na bieżąco ich promocje a szczególnie jak się zbliża termin wyjazdu. Ja kupiłam ten rejs na trochę ponad 2 miesiące przed wyjazdem. Była promocja - 50% ceny na poszczególne kabiny. W ten sposób upolowałam cenkę 3500 E za osobę + 180 E za transfer ze stolicy do Akureyri i z powrotem.W tym roku też będę próbować coś złapać fajnego , czy się uda ? zobaczymy. W tym roku udało mi się popłynąć wiosną na Svalbard. Testowałam tym razem Quark Expeditions, była też 50% obniżka i tylko dlatego byłam w stanie skorzystać z oferty.Trzeba więc cierpliwie " polować". Trzymam więc kciuki, aby ci sie udało
:)
Rano mamy też wykład o historii Grenlandii i ludziach Thule. Ciekawie było usłyszeć więcej o tym, jak ci ludzie potrafili przetrwać w tym surowym klimacie.
Wykłady są często od 2 do 3 dziennie , w zależności od aktywności danego dnia. Staram się na wszystkie chodzić , bo są bardzo interesujące. Dużo ciekawostek i faktów o ,których moja wiedza jest nikła. Zresztą widać, że dużo ludzi uczestniczy w wykładach .
Parę przykładowych slajdów z wykładu
Po wykładzie idziemy na zewnątrz i piękne widoki wciąż dopisują
W planach jest kilkugodzinny hike po wyspie. Można poobserwować roślinność tundrową, Wbrew pozorom jest całkiem kolorowo.
W oddali są też góry lodowe.
Spacer wcale nie jest taki łatwy, bo teren jest bardzo podmokły, trzeba uważać jak się idzie, I tak co chwila , ktoś traci równowagę ,ale na szczęście nie dzieje się nic poważnego.
Na ziemi znajdujemy jakieś kości, różne kamienie i ciekawostka .. włosy wołów. Podobno są bardzo cenione, kosztują 3 $ za zaledwie 1g :shock:
W oddali widać Hondius- nasz statek
Włosy wołów
Przy brzegu , na rozgrzewkę serwowana jest gorąca czekolada z wkładką . W życiu tak mi nie smakowała czekolada na gorąco ;)Wczesnym rankiem następnego dnia Hondius wpływa do Hurry Inlet , który jak poprzednie fjordy jest częścią Scoresby Sund.
Ten fiord otrzymał swoją nazwę na początku XIX wieku .Pan Scoresby złożył w ten sposób hołd Nicholasowi Hurry, właścicielowi ich statku, Baffin..
A my po zjedzeniu pysznego śniadania lądujemy zodiakami na lądzie. Krajobraz i piękna, słoneczna pogoda zachęca na poranne wędrówki.Pomimo słońca jest jednak chłodniej niż w poprzednie dni, jest lekko poniżej 0.
Widzimy mroźną tundrę i małe zbiorniki wodne pokryte pierwszym lodem . Spacerujemy też wzdłuż rzeki, choć z góry wygląda jeszcze ładniej. Siadamy na ziemi ,
aby chwilę podumać i w ciszy popatrzeć na okolicę. Niestety, tym razem żadnych zwierzaków nie udaje się nam wypatrzeć.