0
Tom Stedd 29 lipca 2022 19:49
50.jpg



51.jpg



52.jpg


A kim byli goście? Zespół z San Marino – La Florita 1967. A kim gospodarze? FC Ballkani Suva Reka. Że nie słyszeliście o żadnym z nich? Ja także nie słyszałem. Ballkani nie ma odpowiedniego stadionu na poziomie europejskim, dlatego gra swoje spotkania w Prisztinie. Pierwszy mecz kosowianie wygrali w San Marino 4-0, więc emocji nie można było spodziewać się. Ballkani pokonali gości 6-0 i awansowali do kolejnej rundy, w której zmierzą się z KI Klaksvik z Wysp Owczych. Tutaj mała dygresja: gdyby KI Klaksvik przegrał w poprzedniej rundzie z zespołem FK Sutjeska z Czarnogóry, to zespół Ballkani jechałby na mecz niecałe 300 km, a tak to musi wydać majątek na podróż z trzydziestu osób na Wyspy Owcze. Ech, jakże przewrotna jest piłka nożna.
Wracając do meczu: kasa biletowa wyglądała tak. Bilety od 3 euro do bodajże 10 euro za VIP. Oczywiście kupiłem najtańszy i siedziałem idealnie pośrodku boiska.

53.jpg


Z głośnym śpiewem zameldowało się na stadionie ze stu zorganizowanych sympatyków FC Ballkani.

54.jpg


Tak wyglądał punkt cateringowy z napojami. Piwo za 2 euro, napoje po 1,5 euro.

55.jpg


W kibelku wlepka i zmodyfikowane hasło chuligańskie z ACAB na ASAB z wyjaśnieniem, co autor miał na myśli.

56.jpg


Mecz organizacyjnie stał na wysokim poziomie. Mnóstwo ochrony, bezpiecznie na trybunach, rodzinne kibicowanie itp. Co ciekawe, spiker na początku przywitał kibiców po albańsku i po angielsku, ale potem już nic nie mówił. Nie wymieniał strzelców bramek, czy zmienianych piłkarzy. Może taka jest specyfika meczów pucharowych?

57.jpg



58.jpg



59.jpg



60.jpg



61.jpg


Ogólnie mecz anonimowych drużyn był bardzo fajnym przeżyciem. Pierwszy raz liznąłem piłkę na poziomie pucharowym i nie żałuję.
Kolejnym nieoczywistym miejscem w Prisztinie był dworzec kolejowy. Gdyby nie mapa, to nie wpadłbym na to, że w niepozornym budynku znajduje się stacja dość dużego miasta. Wewnątrz wyjaśniło się wszystko: jeśli rozkład jazdy był ważny, to do Prisztiny przyjeżdżają/odjeżdżają cztery pociągi dziennie. Nie mogłem zweryfikować, czy to prawda, bo wszystko było zamknięte na głucho. Równie dobrze może żadne pociągi nie jeżdżą już do/ze stolicy Kosowa?

62.jpg



63.jpg



64.jpg



65.jpg


Skoro zwiedziłem dworzec kolejowy, to poleciałem i na autobusowy. Tam ruch był już naprawdę spory, stało kilkanaście autobusów gotowych do odjazdu nie tylko do innych miejscowości w Kosowie, ale i poza granice kraju. Zapachniało też wielkim światem, bo do podróżnych podchodził pan z obsługi i proponował pomoc, także płynnym angielskim.

66.jpg



67.jpg


Kolejna dygresja: po wpisaniu w mapach „dworzec autobusowy Prisztina” wyskakiwało kilka różnych punktów. Miałem problemy z tym, który jest właściwym, ale mi to wytłumaczono. Z ciekawości podszedłem też w inne miejsce wskazane w mapach jako dworzec i okazało się to być piaszczystą zatoczką na jeden autobus. Fakt, stał tam stary rumpel jadący gdzieś do anonimowej dla mnie miejscowości, ale żeby nazywać zatoczkę dworcem?
Jako że w półtora dnia zaliczyłem prawie całą Prisztinę, to postanowiłem poszukać czegoś atrakcyjnego w okolicy. Wybór padł na miejscowość Graczanica. Z dwóch powodów: według mapy w internecie znajdował się tam monaster wpisany na listę UNESCO i dwa … browary. Wow, jadę!
No i zaczęły się schody. Komunikacja publiczna tam nie dojeżdża. Facet z autobusu na dworcu chciał za przejechanie 8 km aż 8 euro, więc nie skorzystałem z jego oferty (przypomnę, że kurs 18 km z lotniska kosztował 3 euro). Byłem trochę załamany, ale po rozmowie z jakimś żulem dowiedziałem się od niego, że najprościej dojechać taksówką za 7 euro, co według niego było ceną uczciwą. Pierwszy taksiarz chciał 20 euro, kolejny 10 euro i dopiero trzeci zaproponował 7 euro, co i ja uznałem za cenę ostatecznie akceptowalną. Z Graczanicy wróciłem piechotką, bo co to w sumie jest te 8 km przy temperaturze ponad 30 stopni? Pryszcz, a nie wysiłek.
Monaster, czyli klasztor, znajduje się przy głównej drodze, więc nie sposób go przeoczyć. Wejście na teren klasztoru z XIV wieku jest bezpłatne. Dla turystów dostępna jest jedynie stara cerkiew, mająca swój klimat. Czuć ducha tajemniczości.

68.jpg



69.jpg



70.jpg


Po celu duchowym przyszły cele cielesne, czyli wspomniane dwa browary. Idę zgodnie z mapą, dochodzę do atrakcyjnego z zewnątrz budynku, ale moja radość była krótkotrwała. Otóż miejsce oznaczone jako browar Pivdżan jest teraz sklepem z pamiątkami prowadzonym przez bardzo fajnego pana. Z browarem ma to tyle wspólnego, że pozostała część wyposażenia baru i możliwość kupienia butelki piwa na wynos.

71.jpg



72.jpg



73.jpg


Spytałem, czy można spożyć to piwo (ciepłe!) na miejscu i tak to wywiązała się rozmowa z właścicielem tego przybytku. Przegadaliśmy z pół godziny, wyjaśniał mi niuanse relacji Kosowa, Serbii, Albanii i innych krajów bałkańskich. Kto kogo lubi, kto kogo nie lubi. Jako ciekawostkę powiedział, że podobno wszędzie na Bałkanach nielubiani się Słoweńcy, nie kojarzący nam się kompletnie z niczym złym. Pan pochwalił się także swoimi biznesami, czyli sprzedażą pamiątek, produkcją rakiji (mocnego alkoholu a’la śliwowica), budowanym motelem, jazdą TIR-ami za granicę. Czuł się bardzo dobrze w warunkach kapitalizmu nieco dzikiego, bo kto chce, to może zarobić godne pieniądze.
Gdy spytałem o policję, to powiedział, że jest mocno skorumpowana. Jeśli zatrzyma cię pan władza, to można łatwo przekupić go i jechać dalej. Nawet wtedy, gdy ma się we krwi promile.
Po wypiciu tego małego piwka i kieliszeczka produkowanej przez pana rakiji wyruszyłem do drugiego browaru. Idę, patrzę na mapę, dochodzę do punktu. A tam co? Jakieś sklepy i śladu po browarze. Zrezygnowany machnąłem ręką, nie dopytywałem tubylców i wróciłem na piechotę do Prisztiny.
Dodam jeszcze, że Graczanica to nietypowa miejscowość. W Prisztinie dominował język albański, a tam serbski pisany cyrylicą. Podobno nie ma żadnych niesnasek pomiędzy obywatelami czującymi się bardziej kosowianami, a serbskimi mieszkańcami.

74.jpg



75.jpg


To teraz zapraszam do tradycyjnej części z ciekawostkami, wesołymi i nietypowymi rzeczami.
W Prisztinie uderzyła mnie skala budowania nowych mieszkań i biurowców. Samo centrum i obrzeża miasta usiane są nowopowstającymi obiektami, chociaż część z nich wygląda na porzucone budowle. Architektura jest nowoczesna, bloki są ładne, ale czasami widać walkę o wyrwanie terenu z pagórkowatego terenu. Panuje chyba też wielka dowolność co do miejsca budowy, bo często między pięknymi apartamentowcami są liche chałupki.
W Prisztinie widziałem wiele bloków zbudowanych w ten sam deseń. Bardzo ładne według mnie.

76.jpg



77.jpg



78.jpg



79.jpg



80.jpg



81.jpg


Pozostając przy tematyce architektury. Z zewnątrz prawie że normalny dom, właściwie prawie normalny opuszczony don, jedynie bez drzwi. Przyjrzyjcie się oknom na parterze. Wstawiona jest piękna grafika z krajobrazem. Jak niewiele może zmienić tak wiele.

82.jpg


Pomysł na zdjęcie na Instagrama. Zapalenie świeczek w katedrze św. Matki Teresy. Obowiązkowo trzeba ustawić odpowiednio jedną nogę, żeby było szczuplej i ładniej. Kilka prób zakończyło się wreszcie sukcesem.

83.jpg


Ach, jak cudownie pachniało obok takiego stoiska. Pan robił kukurydzę w sposób u nas niepraktykowany. Opiekał ją na grillu, skutkiem czego była ona częściowo spalona. Taka przyjemność kosztowała 1 euro, ale ze względu na mój starczy wiek nie zdecydowałem się wchłonąć spalonej kukurydzy.

84.jpg


Plątanina kabli godna najtęższych umysłów z Ukrainy, Gruzji, czy Armenii.

85.jpg


W Polsce już raczej niepraktykowane, za to w Prisztinie całkiem kwitnące zjawisko – cinkciarstwo. Otóż panowie stoją/siedzą sobie na chodniku i zagadują o wymianę walut. Całkiem jawnie, ale nienachalnie.

86.jpg


Sklepy to temat rzeka. Jest ich mnóstwo, od małych rodzinnych do średniej wielkości supermarketów. Szczególnie te mniejsze są czynne przez kilkanaście godzin. W większych placówkach można płacić bezproblemowo kartami płatniczymi, chociaż na moje oko robi tak niewiele osób. Zaopatrzenie w towary jest bardzo dobre, a ceny w sumie umiarkowane.
W wielu miejscach produkty mają oznaczenie kraju pochodzenia, co jest według mnie bardzo ciekawym pomysłem. Taki Kosowianin pomyśli sobie, że jak nie lubi np. Czarnogóry, to nie kupi produktu z tego kraju, tylko np. z Albanii. Na fotkach przedstawiam ceny kilkunastu artykułów:

87.jpg



88.jpg



89.jpg



90.jpg



91.jpg


Ogarnęło mnie wzruszenie, gdy 1300 km od domu, w kraju prawie że nieistniejącym, ujrzałem takie oznaczenie na półkach.

92.jpg



93.jpg



94.jpg


Wielbiciele arbuzów będą w siódmym niebie. Ceny od 0,19 euro za kilogram.

95.jpg


Fajny piesek, prawda? Możliwe, że nawet tak, ale problem bezdomnych psów jest spory. Pół biedy, gdy jest to leżący klusek z chipem w uchu, czyli może wykastrowany niegroźny piesek spędzający czas tylko na lenistwie. Gorzej, gdy to horda z siedmiu wygłodniałych psów idących chodnikiem i ulicą. Przed nimi nawet miejscowi mają wielki respekt i unikają jakiegokolwiek kontaktu schodząc z pola widzenia psów.

96.jpg


W wielu punktach miasta znajdują się takie bardzo estetyczne wiaty śmietnikowe. Niestety, wali odorem jak wszędzie na świecie.

97.jpg


Ławeczki z szachownicą. To w tle to rabatki na roślinki. W punktach bardziej eksponowanych ładnie wyglądają w nich kwiatuszki, ale na osiedlach rabatki służą głównie za popielniczki. A trzeba przyznać, że w Kosowie pali każdy i wszędzie, nawet w lokalach gastronomicznych.

98.jpg


Przystanki na ulicach są nawet nowoczesne. Tutaj widzimy okaz z wyświetlaczem, podciągniętym zasilaniem, miejscem na rozkład. Zgodnie z waszymi przewidywaniami nic nie jest wyświetlane, nie wiadomo też, jaki autobus i o której zatrzymuje się na danym przystanku. Ludzie przyzwyczaili się chyba do takiego życia w niewiedzy, na oko i tylko tępi turyści nie doceniają braku informacji.

99.jpg


Sporo lokali ma takie wystające poza budynek miejsca do smażenia smakołyków. Może to tak na pokuszenie, a może po prostu, żeby nie zasmradzać środka przybytku?


Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

sudoku 29 lipca 2022 23:08 Odpowiedz
Nie udało mi się dotrzeć do Kosowa parę miesięcy temu.Więc teraz ta relacja będzie jak znalazł.
klapio 31 lipca 2022 23:08 Odpowiedz
Dość orientalnie wygląda ta Tirana, jak byłem w Podgoricy i Belgradzie to tamte Bałkany wydawały mi się bardziej europejskie. Fajnie że LOT zaczął latać do Prisztiny, trzeba będzie się wybrać :)
pudelek 4 sierpnia 2022 05:08 Odpowiedz
Quote:To czemu niektóre samochody mają takie rejestracje z zaklejonymi symbolami?analogicznie jest w przypadku rejestracji kosowskich - z symbolami państwowymi RKS nie wjadą do Serbii, muszą je zakleić. Niewiele to zmienia, chodzi o pewną formę upokorzenia. Teraz właśnie z powodu tablic jest awantura na granicy...Quote:Oznakowanie dróg jest dwujęzyczne. Nie podejmę się zgadywania, jaki to język oprócz zapewne albańskiego.przecież to serbski, tylko w alfabecie łacińskim. Oficjalnie Kosowo jest dwujęzyczne, na tablicach urzędowych jako drugi też występuje serbski.
meczko 5 sierpnia 2022 05:08 Odpowiedz
Tom Stedd napisał: Pożyjesz w miejscu, gdzie nie ma segregacji śmieci, nikt nie przejmuje się ekologią, będziesz mógł brać za darmo reklamówki ze sklepu, .... Czyżby to był jeden z ostatnich wolnych krajów, gdzie ludzie żyją tak, jak chcą?W Prisztinie nie byłem, ale byłem ostatnio w Peji/Peć i Prizrenie. Super ta "wolność", nie ma co. Segregacji śmieci nie ma, reklamówki można brać za darmo ze sklepu, a co więcej, społecznie przyjęte jest wyrzucanie śmieci do rzeki płynącej przez miasto albo na pustą działkę przy drodze. Istny raj! Stopień zaśmiecenia porównywalny z Azją. Ludzie żyją tak jak chcą? Nie wiem, jak ty, ale ja jednak nie chciałbym żyć w stertach śmieci...
ghostwriter 5 sierpnia 2022 05:08 Odpowiedz
Bardzo fajny wpis, ale i tak przyczepię się do tego co inni ;) Quote:Czyżby to był jeden z ostatnich wolnych krajów, gdzie ludzie żyją tak, jak chcą?Nie chce mi się nawet komentować tej wolnej inicjatywy, przestępczej zapewne, wystarczy wspomnieć, że nikt u nas nie tęskni. Ale co Wam się ludziom roi w głowie (Wam, bo to nie taka odosobniona opinia), żeby uznawać syfienie za przejaw wolności, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie? Prywatną to możesz mieć opinię, ale na nieszczęście środowisko mamy wspólne - powietrze, woda, klimat itd. Jeśli ktoś produkuje śmieci, ale nie utylizuje ich w odpowiedni sposób, nie płaci za to, to znaczy, że prywatyzuje zysk, a uspołecznia koszty. Oszczędza czas lub koszty, inni za to zapłacą albo kasą, albo zdrowiem. Wyobrażasz sobie, że np. producent jakiegoś produktu nie zajmuje się odpadami, a np. wywala je do lasu? Dla niego to korzystne, nie ponosi kosztów, inni ponoszą, więc mają mniejsze marże albo droższy produkt, śmieciarz zyskuje. A za utylizację odpadów zapłaci społeczeństwo. To nie ma nic wspólnego z wolnością, to jej zaprzeczenie. Część ludzi jest przymuszana do płacenia za kogoś, kto się na śmieceniu dorabia, a jeszcze skraca im się życie. Śmieciarz pozostaje jak najbardziej wolny, od konsekwencji.Swoją drogą niektórzy traktują temat sozologii jako jakiś nowy wymysł, podczas gdy w latach 80. środowisko w Polsce było tak zniszczone, że opozycja postulowała, żeby się tym zająć, a władze PRL musiały po cichu skapitulować, bo faktycznie było źle. Ale to była "wolność" ;)
martinuss 13 sierpnia 2022 17:08 Odpowiedz
@Tom SteddZ tego dworca dojadę do Prizren? Będę pod koniec Sierpnia ;)https://www.google.com/maps/place/Prist ... 21.1470186Dodatkowo: wbijają stempel do Paszportu w Kosowie?
meczko 13 sierpnia 2022 17:08 Odpowiedz
Do Kosowa można wjechać na dowód, do Serbii zresztą też, więc cały wyjazd można zrobić bez paszportu.Jeżeli pokazuje się paszport, to raz wbijają, raz nie, nie ma reguły. Podobnie jest zresztą we wszystkich ościennych krajach. Bardzo teoretycznie stempel z granicy Kosowa z Macedonią albo Albanią mógłby oznaczać odmowę wpuszczenia do Serbii, bo z serbskiego punktu widzenia to nielegalne przekroczenie granicy Serbii. Ale to musiałby być wyjątkowy pech, żeby serbska straż graniczna się do tego przyczepiła.
tom-stedd 13 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Nie wiem, czy dojedziesz, ale to jest właśnie główny dworzec autobusowy, więc szanse są największe, że to właśnie stamtąd będzie autokar w każdy punkt Kosowa i okolic.