0
adam1987 23 listopada 2024 23:19
IMG_2430.JPG


IMG_2433.JPG


IMG_2436.JPG


IMG_2438.JPG


IMG_2439.JPG


IMG_2449.JPG


IMG_2454.JPG


IMG_2457.JPG


IMG_2458.JPG


IMG_2459.JPG


IMG_2460.JPG


IMG_2464.JPG


IMG_2466.JPG


IMG_2467.JPG


IMG_2470.JPG


IMG_2472.JPG


IMG_2475.JPG


IMG_2478.JPG


IMG_2480.JPG


IMG_2484.JPG

Maafushi - najpopularniejsza z wysp

Początkowo plan na Maafushi był nieco inny. Planowałem przypłynąć tuż przed południem, zostać na noc i wypłynąć następnego dnia po dwunastej. Niestety, albo może jednak stety, noclegi na wyspie był dość kosztowne. Postanowiłem zanocować na wyspie obok. Drugiego dnia mojego pobytu na Malediwach (tak, to dopiero drugi dzień :shock: ) miałem więc zaplanowane nieco ponad 5h na Maafushi. Taki pobyt jest możliwy, gdyż Maafushi to chyba jedyna wyspa, do której trzy razy w tygodniu przypływają dwa promy dziennie. Jeśli myślicie jednak o jednodniówce z Male, to niestety to raczej nie jest możliwe.

Do Male przypłynąłem ok. 9. Prom na Maafushi wypływał o 10. Bilet tym razem zakupiłem w kasie. W Male jest też poczekalnie i płatna kartami zbliżeniowymi łazienka. Ja postanowiłem pójść do sklepu oraz do darmowej łazienki w parku Sułtana. Bilet na prom kosztował chyba 53 MVR i był wyraźnie droższy od wszystkich pozostałych promów publicznych jakie brałem. Być może ten prom co pływa 3 razy tygodniowo jest po prostu droższy. Jednocześnie jest on też szybszy, bo płynie bezpośrednio na Maafushi bez postoju na Gulhi. Nie mniej jednak, podróż i tak trwała ok. 1,5h. Maafushi wygląda inaczej niż inne wyspy, od razu widać, że zabudowa jest wyraźnie wyższa, a nowe obiekty cały czas powstają. Zważywszy na dość niewielką plażę bikini prawdopodobnie będą mieli tutaj niedługo spory problem.

IMG_2630.JPG


IMG_2631.JPG

Tuż przy przystani jest standardowo duży napis. Na samej wyspie było ich jeszcze kilka, ale z innymi nazwami. Postanowiłem obejść wyspę zaczynając od lewej. To tutaj mamy bardzo dużo bud z ofertą atrakcji wodnych. Tuż za nimi, na rogu wyspy, znajdują się dwie plaże bikini, jedna obok drugiej. Ta okolica jest wybitnie turystyczna. Jest tu tłoczno, plaża jest tłoczna, knajpy są tłoczne, uliczki i sklepiki są tłoczne. Ja jednak idę dalej i siadam sobie na podwieszanym hamaczku pod drzewem i wyciągam książkę. Tutaj już nie ma nikogo i tylko raz na jakiś czas ktoś przechodzi.

Po jakimś czasie idę dalej i natrafiam na siłownię plenerową, z której nikt nie korzysta i do której sa pomylone opisy ćwiczeń. Właściwie cały czas ta część wybrzeże to zatoczki z plażami, teoretycznie nie bikini, ale zawsze się znajdzie ktoś kogo to nie obchodzi. Za siłownią przy plaży znajduje się łazienka, a obok reklama knajpy oferującej m.in. sHushi Idę dalej i nagle sobie uświadomiłem, że przecież muszę kupić bilet z Emiratów. Udaje mi się złapać jakeś wifi z knajpy, ale niestety działa wolno, a z VPN to już dramat, próbuję i próbuję, ale są jakieś problemy z transakcją.

Zrezygnowany postanawiam wejść do knajpy i zamówić coś do jedzenia.Oczywiście ostatecznie i tak internet jest nędzny i nic mi się nie udało zarezerwować, ale przynajmniej zjadłem lokalne danie czyli tuńczyka z ryżem (55 MVR), shake'a (75 MVR) i jakieś drobne przekąski (po kilka MVR za sztukę). Ceny jedzenia jak widać dobre, shake raczej drogi zważywszy na to co dostałem. Mają duża butelkę wody za 10 MVR, także myślę, że spokojnie można by było zjeść posiłek za 60 MVR od osoby (jakieś 15 PLN). Porcje nie są duże, ale ja się najadłem.

Ruszyłem dalej, wyspa miała coraz bardziej lokalny charakter, aż w końcu doszedłem do więzienia. Tak, z jakiegoś niezrozumiałego powodu na najbardziej turystycznej wyspie wybudowali wielkie więzienie, na serio rozmiar robi wrażenie.
Poszedłem dalej i doszedłem ponownie do przystani. Tam, jak to typowy facet, zobaczyłem koparkę przy pracy i zacząłem z zaciekawieniem się jej przyglądać. Czasami miałem wrażenie, że na Malediwach nie do końca potrafią obsługiwać koparki, ale co tam. Ja bym próbował pociąć drzewo jakąś piłą spalinową, a nie łopatą koparki, no ale nie jestem budowniczym. Nie mniej jednak wyglądało to dość komicznie jak przez pięć minut koleś próbował rozerwać korzenie, a koparka zachowywała się jakby się chciała przewrócić.
Druga rzecz jaka mnie zastanowiła to układ klimatyzacji na jednym z budynków, wyglądało super pomysłowo, ale zacząłem się zastanawiać czy aby nie za blisko rozmieścili na przeciw siebie jednostki zewnętrzne.
Trzecia interesująca kwestia, to walka darczyńców, budynek do przetwarzania odpadów od Japończyków, samochód policyjny od Chińczyków, itp., normalnie jak na wyspach Pacyfiku, pamiętam, że na Samoa i Fiji też za nic nie płacili.

Na koniec udałem się trochę popływać. Niestety tym razem nie udało mi się zobaczyć żadnych rybek. Wróciłem na przystań i o 16:45 zapakowałem się na prom na Guraidhoo.

Rozkład promów publicznych, z którego korzystałem -> https://halamaldif.com/ferry/
IMG_2521.JPG


IMG_2526.JPG


IMG_2527.JPG


IMG_2590.JPG


IMG_2585.JPG


IMG_2583.JPG


IMG_2582.JPG


IMG_2575.JPG


IMG_2528.JPG


IMG_2530.JPG


IMG_2531.JPG


IMG_2533.JPG


IMG_2537.JPG


IMG_2541.JPG


IMG_2540.JPG


IMG_2542.JPG


IMG_2545.JPG


IMG_2547.JPG


IMG_2548.JPG


IMG_2550.JPG


IMG_2558.JPG


IMG_2559.JPG


IMG_2591.JPG


IMG_2563.JPG


IMG_2573.JPG


IMG_2568.JPG

Guraidhoo

Ostatnia z odwiedzonych przeze mnie wysp po za obszarem metropolitalnym Male. Właściwie powiedziałbym, że tylko tu spałem. Co prawda zrobiłem sobie spacer wokół wyspy, ale już po zachodzie słońca. Rano niestety lało, więc nie wychodziłem do czasu odpłynięcia promu.

Sytuacja z noclegiem była co najmniej dziwna. Przy promie czekał jakiś człowiek z napisem mojego noclegu, to podszedłem do niego. Okazało się, że w sumie to on chyba nie wiedział czy na kogoś czeka i na ile osób. Zaraz pojawił się jakiś drugi i wziął ode mnie plecak, który założył na swoje plecy, po czym we trzech poszliśmy pieszo :o do pobliskiego hotelu. Tam musiałem zapłacić za nocleg. Ile? No oni nie wiedzą. Tyle ile mam napisane w aplikacji. W aplikacji wszystko jest napisane po polsku i w sumie nie wiadomo jak to z tym podatkiem środowiskowym (17$ według rezerwacji - czyli mnie więcej połowa ceny), bo w jednym miejscu niby piszą, że go nie ma w cenie, ale przy kwocie do zapłacenia w obiekcie też go nie doliczają. Wszystko komplikuje, że jest to część transakcji obejmująca więcej niż jeden obiekt noclegowy. W sumie ostatecznie nikt się ze mną nie kłóci gdy arbitralnie uznaję, że to co jest napisane "do zapłacenia w hotelu" to kwota jaką zamierzam zapłacić. Kwota jest w dolarach, a ja chciałbym zapłacić w MVR. Jak usłyszałem kurs 1:19, to jednak mi się odechciało i znalazłem jakieś resztki dolarów. Z niewiadomego powodu zaokrąglili rachunek w dół, więc oszczędziłem jakieś 90 centów. Tym razem wziąłem swój plecak na plecy i wraz z jednym z poprzednich czekających udałem się do mojego pokoju, który był na końcu wyspy (miał tam być według mapy). Usłyszałem, że to bardzo daleko i powinienem oddać plecak, ale nawet po mimo obejścia miasteczka od strony nieużytków doszliśmy tam w jakieś 7 minut. Koleś otworzył mi pokój, pokazał łazienkę i wifi i czeka. Zapytałem czy coś jeszcze mam wypełnić czy coś. Nie. No i tak stoimy. Pomyślałem, że może chodzi o napiwek, ale uznałem, że jednak pokazał tylko mi gdzie jest mój pokój, a był on pół kilometra od recepcji, więc jakby nie patrzeć obowiązkowa usługa. Okazało się, że przez cały czas za bardzo nie rozumiał o czym do niego mówię i zadzwonił do kogoś. Powiedziałem do telefonu, że ja nic nie chcę i nie wiem o co chodzi i właśnie próbuję się dowiedzieć czy mam coś jeszcze zrobić czy to już wszystko. Przekazałem telefon i Pan po chwili sobie poszedł. Potem zacząłem się zastanawiać, że może to nie jest pracownik hotelu i trochę mi się zrobiło głupio, no ale sorry ja nie znam zasad i się nie będę domyślał.

Całe to nieszczęśliwe spotkanie i długa procedura sprawiła, że się spóźniłem na zachód słońca. Planowałem go wstępnie zobaczyć przed udaniem się do recepcji, no ale jak widać nie wyszło. Postanowiłem zostawić wszystko w pokoju i obejść wyspę. Na przystani znalazłem rekina (ze dwa metry długości), także uśmiech ponownie wstąpił na moją twarz. Przy przystani znajdziecie również wielki napis oraz bankomat. Potem to już było standardowo, trochę blaszanych bud, jakieś łódki, palące się śmieci, plaża, miasteczko, meczet i kilka hoteli. Na plaże bikini nie dotarłem, bo był tuż obok hotelu i chciałem obejrzeć z niej wschód słońca.
Zdjęcia jakie są, takie są, ale mimo wszystko postanowiłem pokazać Wam dość dziwne domki resortu znajdującego się na wysepce obok.
IMG_2624.JPG


IMG_2623.JPG



Dodaj Komentarz

Komentarze (21)

jaco027 24 listopada 2024 12:08 Odpowiedz
Fajny początek. Mam nadzieję, że tym razem dokończysz... zwłaszcza, że pewnie niedługo będę "kopiowal" Twoje AYCFlajowe doznania. [emoji6]
fux 24 listopada 2024 17:08 Odpowiedz
Twoja relacja tylko mnie utwierdziła, że brak większego sensu aby tam się udać.
jaco027 25 listopada 2024 17:08 Odpowiedz
Chyba więzienie było wcześniej niż tłumy turystów.https://en.wikipedia.org/wiki/Maafushi_Prison
misiatek 25 listopada 2024 17:08 Odpowiedz
Pressure, pushing down on me, pressing down on you, no man ask for :) Zadanie zaliczone tylko, gdy poleciałeś z małym podręcznym! ;)
adam1987 25 listopada 2024 17:08 Odpowiedz
Więzienie to na pewno było wcześniej niż turyści, ale zdaje się, że jest ciągle rozbudowywane. Z drugiej strony im więcej turystów, tym więcej występków przeciw moralności, więc może i więzienie tuż obok ma sens. :lol: @Misiatek oczywiście, że poleciałem z małym podręcznym, ale akurat to nie jest wielki wyczyn jak się jedzie gdzieś na 74h gdzie jest 28 stopni. ;)
qba85 8 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
Każdy kolejny wpis przekonuje mnie, że nie chcę tam jechać :D I pewnie wiele osób na tym forum odbiera to podobnie... Podziękowania dla autora za poświęcenie :)A w temacie Malediwów - natrafiłem niedawno na taką rozmowę z panią, która się tam przeprowadziła https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177 ... szcze.html Twierdzi, że tydzień na Malediwach można spędzić już za 6000 zł. @adam1987 stawiam, że wydałeś jeszcze mniej ;-)
przemm 8 grudnia 2024 12:08 Odpowiedz
Być może odniosłem niewłaściwe wrażenie, że autor pojechał tam z nastawieniem negatywnym a w dodatku ta chyba bardziej wyimaginowana niż rzeczywista presja społeczna swoje też zrobiła. Chociaż raczej widzę w tym żart niż rzeczywista presję. Malediwy są dobre dla tych, którzy w okresie polskiej późnej jesieni, zimy czy przedwiośnia chcą odpocząć korzystając z plaży i słońca, do tego lubią nurkowanie albo snorkeling a na zwiedzaniu zabytków czy podziwianiu cudów przyrody im nie zależy. A w dodatku potrafią bez problemu i uszczerbku dla komfortu wytrzymać tydzień bez alkoholu. Autor faktycznie trochę się tam męczył ale starał się uatrakcyjnić pobyt odwiedzaniem kilku wysp, ostatecznie wytrzymał i ten wyjazd był też z pewnością ciekawym na swój sposób doświadczeniem.Na Malediwach byłem dwa razy, za każdym razem na wyspie lokalnej i w moim odbiorze nie było tam tak brzydko, jak na zdjęciach z relacji. Długa i pusta plaża z łachą piachu wchodzącą w ocean bardzo mi się podobała. Tak więc ta sceneria na pewno wpłynęła, że byłem zadowolony z pobytu. W nieumocowanym czasowo planie mam - dla porównania i zaznania komfortu - wyjazd na wyspę-hotel. Ciekaw jestem wrażenia. Malediwy mają swoje zalety, wg mnie są to: dobre warunki do pływania, nurkowania i snorkelingu w okresie naszej zimy (w egipskich kurortach morzu Czerwonego dla wielu może być zbyt chłodna woda i zbyt wietrznie), sporo opcji połączeń z Polski a zatem niezbyt długi lot z rozsądną przesiadką można znaleźć. Ale faktycznie poza plażowaniem to właściwie nie ma tam atrakcji lecz relaks i leniwe spędzenie kilku dni dla niektórych może być kluczową atrakcją. Tak więc Malediwy jako miejsce odpoczynku na chociażby tydzień, by odpocząć od codzienności - czemu nie. I to też zaleta, że racjonalne może być, by "wyskoczyć" tam na tydzień, co trudno powiedzieć o znacznie dalszych miejscach
qba85 8 grudnia 2024 12:08 Odpowiedz
"Ale faktycznie poza plażowaniem to właściwie nie ma tam atrakcji" - czytając Twój post liczyłem, że pojawią się jednak jakieś atrakcje (pomijam spacery i oglądanie okolicy:)), ale no właśnie... Nie będę udawał, że nie lubię posiedzieć na plaży, ale po dwóch dniach można się tak zanudzić. Natomiast co do porównania Malediwy-Egipt zimą to mam bliskie osoby, które były w grudniu w jednym z egipskich kurortów i było wszystko co potrzeba do "leniwego wypoczynku" w cieple. Na wiatr i wodę nie narzekały ;)
adam1987 10 grudnia 2024 12:08 Odpowiedz
@Qba85 rzeczywiście wydałem mniej niż 6 000 zł, ale też byłem tam właściwie 3 dni i miałem praktycznie darmowy lot. Zakładając, że loty to jakieś 2,5 tys. zł, to wychodzi jakieś 500 zł na dzień. Gdybym tylko postanowił się udać na jakąkolwiek wycieczkę, to pewnie bym mniej więcej tyle wydał. Jako, że zależało mi na zobaczeniu rożnych wysp, gdyż jest szansa, że nigdy więcej tam nie przyjadę, to z typowych atrakcji Malediwów nie korzystałem. Myślę jednak, że warto. Jakieś podsumowanie wydatków przedstawię na koniec.@Przemm oczywiście, że ta presja społeczna jest w pewnym stopniu wyimaginowana, ale prawdą jest, że ludzie kupujący AYCF bardzo często mówią o wyjeździe na Malediwy jako jakimś świętym Graalu, czymś najlepszym co można wycisnąć z karnetu. Gdzieś w tyle głowy kołatała mi się więc myśl, że najbardziej "zaoszczędzę" udając się w lot do Male. Jako, że dostępność lotów jest tam duża, a cena niska, to postanowiłem się wybrać. Oczekiwania miałem niskie, ale nie powiedziałbym, że nastawienie było negatywne. Ciesze się, że tam pojechałem, ale zdania nie zmieniłem, to nie dla mnie.Nie przeczę, że Malediwy mogą się wielu osobom podobać, ale tak jak wspomniał kolega są inne regiony oferujące więcej różnorodności. Jeśli chodzi o temperaturę, to rzeczywiście było bardzo ciepło, wchodząc do wody właściwie się człowiek nie chłodzi. Publiczne plaże z ich darmowymi leżakami są chyba unikatem na skalę światową.Bardzo często, szczególnie w amerykańskich mediach porównuje się Polinezję francuską z Malediwami. Ja wybieram Polinezję, bo ma mniej więcej to co Malediwy, ale wyspy są większe i mają dodatkowo jakąś górę, trochę ciekawych ruin starej cywilizacji, czasem jakiś wodospad i prawdziwe supermarkety. Tak mam dziwne wymagania. :lol: Relacja oczywiście jest bardzo subiektywna, ale tez chyba oto w nich chodzi. Do Egiptu mam traumę, także Malediwy na pewno lepsze. :D
maginiak 10 grudnia 2024 17:08 Odpowiedz
Obawiam się, że odwiedzając takie Malediwy niestety nadal nie zaspokoiłeś presji społecznej ;)
adam1987 10 grudnia 2024 17:08 Odpowiedz
Presja społeczna polegała na wybraniu się na Malediwy w ramach Wizz All You Can Fly, więc jak najbardziej zaspokoiłem. 8-) To taka bardziej walka o tytuł złotego cebulaka, kto lepszy deal zrobi.Pierwsze słyszę, że by była jakakolwiek presja społeczna na leżenie na plaży w resorcie. Rozumiem, żeby zrobić coś niestandardowego lub głupiego, ale resort? Powiedziałbym, że nawet w drugą stronę. - Pojechałeś do resortu na plażę popijać drinki z palemką? "Ja ostatnio zwiedzałam dzikie, nieoznakowane szlaki w południowych łańcuchach Alp mołdawskich. Nie słyszałeś o nich? No jaszka przeczytałam o nich w piśmie dla koneserów podróżników takich jak ja."Pozdrawiam wszystkich, którzy zorientowali się, że to pasta o loszce podróżniczce.
qba85 10 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
adam1987 napisał:@Qba85 rzeczywiście wydałem mniej niż 6 000 zł, ale też byłem tam właściwie 3 dni i miałem praktycznie darmowy lot. Zakładając, że loty to jakieś 2,5 tys. zł, to wychodzi jakieś 500 zł na dzień. Gdybym tylko postanowił się udać na jakąkolwiek wycieczkę, to pewnie bym mniej więcej tyle wydał. Jako, że zależało mi na zobaczeniu rożnych wysp, gdyż jest szansa, że nigdy więcej tam nie przyjadę, to z typowych atrakcji Malediwów nie korzystałem. Myślę jednak, że warto. Jakieś podsumowanie wydatków przedstawię na koniec.Tzn. co jednak warto? ;) co do kosztów to ja to pół serio napisałem, bo wiadomo, że nie był to typowy wyjazd turysty na Malediwy. adam1987 napisał:Pierwsze słyszę, że by była jakakolwiek presja społeczna na leżenie na plaży w resorcie. Rozumiem, żeby zrobić coś niestandardowego lub głupiego, ale resort? Powiedziałbym, że nawet w drugą stronę.Na tym forum resort na Malediwach może być uznany za "coś niestandardowego lub głupiego". To też oczywiście żartem :lol: Natomiast jeśli spojrzeć na to szerzej - nie odbieram nikomu przyjemności wyjazdu do resortu, by poleżeć tydzień na plaży, ale to tak naprawdę w niewielkim stopniu się różni między krajami. Czyli to taki wyjazd na Malediwy, który jest wyjazdem na Malediwy tylko z nazwy. Może trochę filozoficzne podejście, ale wiadomo, o co chodzi ;)
adam1987 11 grudnia 2024 12:09 Odpowiedz
Warto popłynąć jakąś łódką do jakiejś rafy i sobie popływać z rybkami. Przy czym warto oznacza, że jak już jesteś na tych Malediwach, to kup sobie taką wycieczkę, a nie, warto jechać na Malediwy, bo oni tam mają takie wycieczki.Typowy to ten wyjazd na pewno nie był, ale też zauważyłem, że były inne osoby, które popłynęły sobie promem na najdalszą wyspę, a potem w kolejnych dniach płynęły na kolejną, kolejnego dnia na następną i w końcu docierały do Male. Właściwie można to też zrobić w drugą stronę. A na naszym forum to presji w sumie raczej nie ma, że gdzieś trzeba jechać, bo właściwie człowiek cały czas byłby w podróży, tyle tu propozycji. Jest za to pewnie jakaś presja, żeby nie przepłacać. Do tej pory się wstydzę mojego lotu zipairem z Honolulu do Tokyo tylko z podręcznym w jedną stronę za 1600 zł. :lol:
pecel87 11 grudnia 2024 12:09 Odpowiedz
adam1987 napisał:mojego lotu zipairem z Honolulu do Tokyo tylko z podręcznym w jedną stronę za 1600 zł. :lol: Usuń konto :mrgreen: A tak na serio, wspaniała relacja, utwierdziła mnie w przekonaniu, że Malediwy trafiają do sekcji planowane weekendówki i nie dłużej.
qba85 11 grudnia 2024 17:08 Odpowiedz
Spojrzałem na to ostatnie zdjęcie "widok na Male z pokładu samolotu" i zastanawiam się, czy z wyższych pięter wieżowców widać całą linię brzegową i wodę dookoła. Ale tego pewnie nie sprawdzałeś? ;)
iza-n 11 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
Fajnie się czytało relację, chociaż się nie wybieram, bo mnie do tego, że to miejsce nie jest dla mnie nie musisz przekonywać.Nawet sobie wyobraźiłam mojego zdezorientowanego męża, samego na takim wyjeździe :D
adam1987 11 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
@Qba85 jest to możliwe, ale prawdopodobnie tylko z tego jednego najwyższego budynku na końcu wyspy. Co ciekawe to szpital ufundowany przez rząd w New Delhi. Bardzo wiele budynków ma podobną do siebie wysokość, więc wzajemnie zasłaniają sobie widoki. @Iza N. ja pewnie nie muszę sobie nawet wyobrażać, bo wiem jak sam byłem zdezorientowany. ;) Ogólnie im dłużej opisuje ten wyjazd i im dalej od niego, to tym bardziej mi się te Malediwy podobają. Może powinienem jeszcze raz się wybrać? :lol: Chodzą słuchy, że mają być cięcia na tej trasie, oby, bo jeszcze padnie mi na głowę i rzeczywiście się wybiorę.
adam1987 7 lutego 2025 17:08 Odpowiedz
Jak przeczytałem informację, że WizzAir zawiesza loty na Malediwy, to aż mi się łezka w oku zakręciła. Gdzieś oczywiście ta informacja krążyła od jakiegoś czasu, ale jednak to w końcu sztandarowa trasa Wizz AYCF. Dobrze, że się wybrałem póki była taka możliwość.Powiem Wam, że w sumie to bym poleciał jeszcze raz, chociaż nadal nie polecam. :lol: Tym razem jednak tylko posiadając od razu bilet powrotny, bo nie zdziwiłbym się jakby Wizz zablokował kwietniowe loty powrotne, żeby zmusić ludzi do zakupu biletu zanim trasa odejdzie na zawsze.
piotrkr 13 marca 2025 23:08 Odpowiedz
-- 13 Mar 2025 22:21 -- Dzięki za relacje i dużo informacji na koniec. Właśnie też się zastanawiam czy nie jechać z AYCF póki jest czas. Ostatni dzwonek. Też się boję o powrót. Widziałem, że w kwietniu jest mniejsza częstotliwość lotów powrotnych. Czy pytali cię o bilet powrotny na lotnisku?Ja bym pewnie szukał noclegu w jakimś kurorcie. Relacja nie zachęca do zwiedzania. No i jeszcze do tego ramadan... -- 13 Mar 2025 22:22 -- @adam1987
adam1987 14 marca 2025 05:08 Odpowiedz
@piotrkr nie pytali mnie o powrotny bilet. Zapytali mnie tylko o hotel i to w sumie tylko jeden. Pamietaj tylko żeby wypełnić deklarację wcześniej. Teoretycznie można to też zrobić na lotnisku, ale nie wiem jak szybko oni to widzą u siebie w systemie.
jaco027 14 marca 2025 05:08 Odpowiedz
Bilet powrotny nie jest wymagany. Nie pytaja o niego. Deklarujesz tylko jak długo zostaniesz. Natomiast wcale bym się nie zdziwił gdyby wizz wycial jakis numer z dostepnascian bieltow powrotnych AYCF. Jozef jest nieprzewidywalny i niedetrministyczny.Deklarację online wypelnisz w kaciku hali przylotow, bo tam daja dobry internet ;-) Widoczna jest w ich systemie imigracyjnym natychmiast. Nawet po ponownym podejściu do urzędnika minute po wypełnieniu (bez kolejki).