Weszliśmy też na punkt widokowy, skąd po raz kolejny mogliśmy zobaczyć MSC Grandiose górującą nad miastem. Widok na wszystkie wysepki i kanały robi super wrażenie. Aż szkoda, że nie dane nam było zobaczyć wszystkiego w lepszą pogodę ze słońcem.
Wieczorem udało się też odwiedzić teatr, na którym odbywał się Rock Show, a grupa animatorów śpiewała wybrane kawałki z historii rocka. W sumie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, ale nam nie przypadło to do gustu. Rozumiem jednak, że oprawa wizualna i sam występ może się podobać.
Kolejny dzień to postój w miejscowości Flam. Ciekawostka o samej miejscowości jest taka, że żyje tu ok 450 osób, natomiast za sprawą wielu atrakcji odwiedza je rocznie ok 450 000 turystów. Ja osobiście we Flam byłem jakieś 15 lat temu i to co mnie pozytywnie zaskoczyło to fakt, że wygląda dokładnie tak samo jak je wtedy zapamiętałem.
Znajduje się tutaj też darmowe muzeum jednej z głównych atrakcji czyli Flam Railway Museum - muzeum kolei Flamsbana - jednej z najstromszych tradycyjnych kolei na świecie. Oprócz zabytkowych drezyn i innych pojazdów szynowych znajdziemy tam też makiety dworca i modele obecnej kolejki.
Na koniec została już tylko przejażdżka samą Flamsbaną z Flam (2 m n.p.m.) do Myrdal (866 m n.p.m.) oddalonego o trochę ponad 20km. Trasa kolei przebiega licznymi tunelami, a z okien można podziwiać kilka imponujących wodospadów. Przy jednym z nich, pomiędzy tunelami została zbudowana specjalna platforma dla turystów, a postój urozmaica muzyka z pokazem legendy.
Tak skończyła się wycieczka w ostatnim porcie. Został nam jeszcze jeden dzień na morzu, niestety zimniejszy niż pierwszy, więc udało się tylko przez moment posiedzieć przy rufowym basenie na słońcu. W strefie dla dzieci znalazłem kilka fajnych budowli z LEGO, co jako fana tej duńskiej marki bardzo mnie ucieszyło:
Przybicie do nabrzeża w Kilonii nastąpiło punktualnie, a ponieważ spieszyliśmy się na wesele to już o 9.10 siedzieliśmy w samochodzie i ruszaliśmy w ponad ośmiusetkilometrową podróż do domu.
Na koniec kilka słów podsumowania po naszym pierwszym razie na wycieczkowcu
:) - bardzo pozytywnie zaskoczyła nas kabina - fakt faktem, że mieliśmy dość przestronną opcję z balkonem, ale naprawdę spodziewałem się większej ciasnoty. - nie skorzystaliśmy z dużej części animacji i zajęć na statku, ale to co widziałem chodząc po statku i na np. imprezach wieczornych na głównym pokładzie akurat nie zachęcało mnie do udziału - natomiast wiem, że kilka rzeczy chciałbym zobaczyć, żeby wyrobić sobie własne zdanie. - jak już pisałem trochę rozczarowany byłem poziomem jedzenia - wybór był bardzo w porządku i niektóre rzeczy pyszne, ale chyba spodziewałem się więcej. Z drugiej strony trafienie w gusta każdego z 4000 pasażerów jest niemożliwe
:) - sama forma rejsu i odwiedzania co dziennie innych miejsc jest wg mnie rewelacyjna. Trochę nas bolało ograniczenie czasowe i brak spontaniczności w zwiedzaniu (trzeba wrócić na konkretną godzinę), ale taki urok tej formy wypoczynku
:) - załatwiłem sobie upgrade do GOLD w MSC Voyagers Club, ale w mojej opinii nie dało to nic - dostaliśmy zaproszenie na drinka z kapitanem, które odbywało się na głównym pokładzie, a członkowie klubu od pozostałych byli oddzieleni tylko taśmą - samo zaś prosecco i tak wliczało się w pakiet z napojami
:) Przysługiwała mi też godzina w Thermal SPA, ale o dziwo tylko mi, a nie dwóm osobom z kabiny - co ciekawe dla drugiej osoby nie można było dokupić godziny tylko cały dzień za 70 EUR. były też oczywiście jakieś zniżki na zdjęcia itd, ale z tego też nie skorzystałem. W opisie statusu miała też być jakaś wstawka do kabiny i upominek, ale tego brakło. Tak więc jeśli ktoś by pytał czy warto starać się o status w MSC, to wg mnie nie warto.
Póki co, nie myślę o kolejnym rejsie, ale coś czuję, że jeszcze kiedyś na jakimś się pojawimy... Dzięki serdeczne za uwagę!
Fajna trasa, niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.Kilka lat temu miałem okazję zaliczyć fiordy - m.in. Flaam i Geiranger (relacja na forum). Jeśli nie korzystacie ze statkowych wycieczek, we Flaam zarezerwujcie sobie pociąg przez internet bo na miejscu może z tym być różnie. A tak w ogóle to upały były wtedy niemiłosierne - chociaż był to maj. Dopóki nie odwiedziłem Islandii, Norwegia była dla mnie numerem jeden jeśli chodzi o piękne krajobrazy i przyrodę. Absolutna czołówka i mam nadzieję, że wyjazd się Wam uda.
greg2014 napisał: Jeśli nie korzystacie ze statkowych wycieczek, we Flaam zarezerwujcie sobie pociąg przez internet bo na miejscu może z tym być różnie. Bilety na Flamsbana już dawno kupione
:) We Flaam byłem od strony lądu jakieś 15 lat temu i jak tylko zobaczyłem plan rejsu, wiedziałem, że chcę powtórzyć przejazd pociągiem, bo był super
:) Mam nadzieję, że pogoda pozwoli na oglądanie widoków, bo niestety prognozy nie są zbyt obiecujące.My za moment wsiadamy w samochód. Następny wpis już z Kilonii
:)
Szkoda że nie będziesz dzisiaj w Kopenhadze - jest start Tour de France na ulicach miasta. Chociaż, wieczorem to pewnie już tylko resztki atrakcji by pozostały...
Jedną z atrakcji do zobaczenia w Kilonii jest wejście do Kanału Kilońskiego. Praktycznie nad śluzami jest punkt widokowy - jeśli będziecie mieli czas na powrocie mogę spokojnie polecić.
Nie ma co sprawdzać pogody w Norwegii na tydzień przed. Wiem coś o tym, bo sama płynęłam w maju, w tamtym kierunku
;) Oby pogoda była dla Ciebie bardziej łaskawa. Czekam na kolejne porty
:)
@Raphael - tak jak wspomniałem, tego samego dnia, którego schodziliśmy ze statku mieliśmy wesele, więc zależało mi na jak najszybszym zejściu ze statku, więc zarezerwowałem parking przez MSC na terenie terminala - 10 minut spacerem ze statku z bagażami - koszt 119 EUR / rejs.Dostępny też był jakiś Parken & Meer z darmowym Shuttle Busem za 109 EUR / rejsWydawało mi się, że to drogo, ale za jedną noc (dobę), którą spaliśmy w centrum, na pierwszym lepszym parkingu przy centrum handlowym zapłaciłem 17 EUR, więc chyba po prostu takie są ceny.
A możesz jeszcze koszty rejsu podsumować, po za samą ceną rejsu, chodzi mi o koszty dodatkowe szczególnie te konieczne, napiwki, napoje na pokładzie itd ?
@kostek966, ciężko będzie to tak dokładnie policzyć ponieważ rejs rezerwowaliśmy w promocji MSC All at Sea, w której mieliśmy:- pakiet drinków Easy - internet na dwa urządzenia- voucher na 50 EUR do wydania na statkuDodatkowo mieliśmy jeszcze voucher na 200 EUR z racji odwołania rajsu w poprzednich latach.Na statku dodatkowo zapłaciliśmy za:- rozszerzenie pakietu drinków do Easy Plus (12 EUR / os / dzień + 15% podatku)- napiwki (10 EUR / os / dzień)- transfer w Kopenhadze (13 EUR / os)- automatycznie ściągnęli nam 1 EUR / os na MSC Foundation z zastrzeżeniem, że możemy z tego zrezygnować.W sumie wyszło 361 EUR, z czego 250 EUR pokryły Vouchery.Poza statkiem wydaliśmy relatywnie mało. Najdroższa była Flamsbana - ok 400 PLN / os. Poza tym tylko raz spróbowaliśmy norweskiego piwa + przekąski i piwo na targu w Kopenhadze i jakieś drobne pamiątki.
Weszliśmy też na punkt widokowy, skąd po raz kolejny mogliśmy zobaczyć MSC Grandiose górującą nad miastem. Widok na wszystkie wysepki i kanały robi super wrażenie. Aż szkoda, że nie dane nam było zobaczyć wszystkiego w lepszą pogodę ze słońcem.
Wieczorem udało się też odwiedzić teatr, na którym odbywał się Rock Show, a grupa animatorów śpiewała wybrane kawałki z historii rocka. W sumie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, ale nam nie przypadło to do gustu. Rozumiem jednak, że oprawa wizualna i sam występ może się podobać.
Kolejny dzień to postój w miejscowości Flam. Ciekawostka o samej miejscowości jest taka, że żyje tu ok 450 osób, natomiast za sprawą wielu atrakcji odwiedza je rocznie ok 450 000 turystów. Ja osobiście we Flam byłem jakieś 15 lat temu i to co mnie pozytywnie zaskoczyło to fakt, że wygląda dokładnie tak samo jak je wtedy zapamiętałem.
Znajduje się tutaj też darmowe muzeum jednej z głównych atrakcji czyli Flam Railway Museum - muzeum kolei Flamsbana - jednej z najstromszych tradycyjnych kolei na świecie. Oprócz zabytkowych drezyn i innych pojazdów szynowych znajdziemy tam też makiety dworca i modele obecnej kolejki.
Na koniec została już tylko przejażdżka samą Flamsbaną z Flam (2 m n.p.m.) do Myrdal (866 m n.p.m.) oddalonego o trochę ponad 20km. Trasa kolei przebiega licznymi tunelami, a z okien można podziwiać kilka imponujących wodospadów. Przy jednym z nich, pomiędzy tunelami została zbudowana specjalna platforma dla turystów, a postój urozmaica muzyka z pokazem legendy.
Tak skończyła się wycieczka w ostatnim porcie. Został nam jeszcze jeden dzień na morzu, niestety zimniejszy niż pierwszy, więc udało się tylko przez moment posiedzieć przy rufowym basenie na słońcu. W strefie dla dzieci znalazłem kilka fajnych budowli z LEGO, co jako fana tej duńskiej marki bardzo mnie ucieszyło:
Przybicie do nabrzeża w Kilonii nastąpiło punktualnie, a ponieważ spieszyliśmy się na wesele to już o 9.10 siedzieliśmy w samochodzie i ruszaliśmy w ponad ośmiusetkilometrową podróż do domu.
Na koniec kilka słów podsumowania po naszym pierwszym razie na wycieczkowcu :)
- bardzo pozytywnie zaskoczyła nas kabina - fakt faktem, że mieliśmy dość przestronną opcję z balkonem, ale naprawdę spodziewałem się większej ciasnoty.
- nie skorzystaliśmy z dużej części animacji i zajęć na statku, ale to co widziałem chodząc po statku i na np. imprezach wieczornych na głównym pokładzie akurat nie zachęcało mnie do udziału - natomiast wiem, że kilka rzeczy chciałbym zobaczyć, żeby wyrobić sobie własne zdanie.
- jak już pisałem trochę rozczarowany byłem poziomem jedzenia - wybór był bardzo w porządku i niektóre rzeczy pyszne, ale chyba spodziewałem się więcej. Z drugiej strony trafienie w gusta każdego z 4000 pasażerów jest niemożliwe :)
- sama forma rejsu i odwiedzania co dziennie innych miejsc jest wg mnie rewelacyjna. Trochę nas bolało ograniczenie czasowe i brak spontaniczności w zwiedzaniu (trzeba wrócić na konkretną godzinę), ale taki urok tej formy wypoczynku :)
- załatwiłem sobie upgrade do GOLD w MSC Voyagers Club, ale w mojej opinii nie dało to nic - dostaliśmy zaproszenie na drinka z kapitanem, które odbywało się na głównym pokładzie, a członkowie klubu od pozostałych byli oddzieleni tylko taśmą - samo zaś prosecco i tak wliczało się w pakiet z napojami :) Przysługiwała mi też godzina w Thermal SPA, ale o dziwo tylko mi, a nie dwóm osobom z kabiny - co ciekawe dla drugiej osoby nie można było dokupić godziny tylko cały dzień za 70 EUR. były też oczywiście jakieś zniżki na zdjęcia itd, ale z tego też nie skorzystałem. W opisie statusu miała też być jakaś wstawka do kabiny i upominek, ale tego brakło. Tak więc jeśli ktoś by pytał czy warto starać się o status w MSC, to wg mnie nie warto.
Póki co, nie myślę o kolejnym rejsie, ale coś czuję, że jeszcze kiedyś na jakimś się pojawimy...
Dzięki serdeczne za uwagę!