Ostatnie nasze dni przed wylotem na Malediwy spędziliśmy na plaży w Negombo. Piękne,szerokie, żółte plaże ze sklepikami na kółkach sprzedającymi różne przekąski. Myślę, ze na Sri Lankę już nie wrócę, jednak zapamiętam ją jako piękną a przede wszystkim bardzo kolorową wyspę. Nigdzie więcej nie widziałam tylu odmian zieleni jak na Cejlonie.Ludzie bardzo mili, pomocni i sympatyczni. Szczególnie jak zatrzymywaliśmy się tuk-tukiem na środku skrzyżowań i nie umieliśmy go znowu odpadić. Zaraz wyskakiwali ze swojego i nam pomagali
:) Co do jedzenia, to nie wywarło na mnie jakiegoś większego wrażenia. Po street foodach w Tajlandii już nigdzie nie będzie chyba lepsze
:)
Zapraszam na ostatnią część mojej relacji. Cały pomysł na Sri Lankę zaczął się w momencie, kiedy kupiłam bilety wizzaira do Dubaju za 100 zł na lipiec.Nie wiedziałam wtedy gdzie lecieć dalej, miałam bardzo dużo pomysłów ale ograniczała mnie pogoda w tym czasie- lipiec w Azji. Wyczytałam tu na forum, ze Sri Lanka jest krajem do którego można latać przez cały rok, bilety były w całkiem dobrej cenie, więc zapadła decyzja.Za bilety w obie strony Katowice-Dubaj Sri Lanka -Dubaj - Katowice zapłaciłam 1400 zł . Przeglądając mapę Sri Lanki i planując podróż zobaczyłam , ze godzinę lotu będzie mnie dzieliło od prawdziwego raju na ziemi czyli od Malediwów. Bilety z Colombo do Male kosztowały ok 570 zł. Pomyślałam , ze to może jedyna szansa zobaczyć Malediwy, zaszaleliśmy więc i kupiliśmy lot Air Korea. Pobyt na Malediwach miał trwać 5 dni. Myślałam, ze to wystarczy no bo co tam robić? I tu bardzo się myliłam......... Z uwagi na to, ze mieliśmy mało czasu wybrałam 2 wyspy na atolu, które leżą na jednej trasie promu. Pierwszą była wyspa Huraa a drugą Dhiffushi . Już w samolocie piękne widoki zapierały dech w piersiach....
Bałam się trochę jak samolot wielkości dreamlinera wyląduje na takim małym lotnisku, ale nie było problemów. Lądowanie zakończyło się powodzeniem tuż na końcu pasa startowego , który znajdował się na samym końcu wyspy
:) Na lotnisku w punkcie informacji dowiedzieliśmy się , ze prom odpływa z innego terminalu. Taksówką dojechaliśmy na miejsce. Cena promu to 1 czy 2 dolary a płynęliśmy 4 godziny. Naczytałam się, ze Malediwy są takie drogie więc od razu byliśmy mile zaskoczeni.
Wybierając wyspy warto przeczytać, czy na tych wyspach jest bikini beach. Malediwy to kraj muzułmański i nie można kąpać się na publicznych plażach w kostiumach kąpielowych. Jedna z rezydentek poinformowała nas na miejscu, ze kobiety muszą chodzić z zakrytymi ramionami i bez dużych dekoltów, krótkie spodenki mogą być natomiast panowie nie mogą chodzić bez koszulek. Dzieci mogły chodzić ubrane jak chcą. Wiedzieliśmy już o tym wcześniej jednak krótkie spodenki były miłym zaskoczeniem. Taka mały dygresja- do Dubaju tez wzięłam określoną garderobą. Ja przy 45 stopni chodziłam w spodenkach za kolana i w krótkim rękawie a inne " białe kobiety" w sukieneczkach mini na ramiączkach
:)
Wracając do wyspy Huraa - jest to mała wysepka chyba 800/300 m z przepięknymi plażami. Zresztą na Malediwach wszystko jest przepiękne. Na Sri-Lance była masa kolorów: wszystkie odcieni zieleni, żóltego i kolorowe stroje Lankijek ( ?) natomiast Malediwy to wszystkie odcienie niebieskiego i bieli.Wyspy, które leżą tak blisko siebie a tak bardzo się od siebie różnią.
Na Huraa nie ma za bardzo gdzie snoorkować, rafa jest biała obumarła. Natomiast wieczorem obok naszego hotelu wychodzili miejscowi dokarmiać płaszczki i baby sharks. Widok niesamowity. Można było pogłaskać płaszczki , który wypływały na sam brzeg i zobaczyć rekinki z bliska. O zachodzie słońca nie wspomnę - oceńcie sami
:)
Po 2 nocach popłynęliśmy promem na Dhiffushi. Wyspa niby taka sama a jednak inna. Plaże z dużą ilością ostrych muszelek i kawałków rafy - dobrze mieć buty do wody, ale po przejściu paru metrów już sam piaseczek. Tutaj tez były lepsze warunki do snoorkowania. Zobaczyliśmy niesamowitą ilość rybek we wszytskich możliwych kolorach.
Co do praktycznych rzeczy. Ceny na Malediwach są naprawdę niezłe. Jak już wcześniej pisałam byłam naprawdę zaskoczona, bo naczytałam się ze tam jest tak drogo. Drogo pewnie jest ale w resortach i na jakis popularnych wyspach. Spotkaliśmy w Male parę z Wrocławia i faktycznie powiedzieli , ze byli na wyspie gdzie była 1 restauracja i za obiad dali po 20 $. Na wyspach na których my byliśmy, śniadanie kosztowało 3 $ obiad zaczynał się od 3,5 $ - ziemniaki , ryby i surówka- jak w Polsce
:) Po 2 nockach musieliśmy wracać do Male
:( Zeby zaoszczędzić trochę czasu i jeszcze pójść w osttani dzień na plażę zrezygnowaliśmy z podróży promem i pojechaliśmy speed boatem z miejscowymi ,którzy udawali się do pracy w Male. Cena chyba 10 $ od osoby. Mogliśmy sobie na to pozwolić bo zostało nam trochę pieniędzy. Byliśmy przygotowani no to, ze obiady to koszt ok 10 $ od osoby itd
Jeśli chodzi o Udawalawe to wydaje mi się, że albo mieliście trochę pecha...albo po prostu nie ten miesiąc na zwiedzanie parku (co chyba bardziej prawdopodobne). Jak my byliśmy na przełomie stycznia i lutego ilość zwierząt była na prawdę duża i różnorodna. No ale ciężko czasem takie rzecze przewidzieć
;)
Ostatnie nasze dni przed wylotem na Malediwy spędziliśmy na plaży w Negombo. Piękne,szerokie, żółte plaże ze sklepikami na kółkach sprzedającymi różne przekąski.
Myślę, ze na Sri Lankę już nie wrócę, jednak zapamiętam ją jako piękną a przede wszystkim bardzo kolorową wyspę. Nigdzie więcej nie widziałam tylu odmian zieleni jak na Cejlonie.Ludzie bardzo mili, pomocni i sympatyczni. Szczególnie jak zatrzymywaliśmy się tuk-tukiem na środku skrzyżowań i nie umieliśmy go znowu odpadić. Zaraz wyskakiwali ze swojego i nam pomagali :)
Co do jedzenia, to nie wywarło na mnie jakiegoś większego wrażenia. Po street foodach w Tajlandii już nigdzie nie będzie chyba lepsze :)
Zapraszam na ostatnią część mojej relacji.
Cały pomysł na Sri Lankę zaczął się w momencie, kiedy kupiłam bilety wizzaira do Dubaju za 100 zł na lipiec.Nie wiedziałam wtedy gdzie lecieć dalej, miałam bardzo dużo pomysłów ale ograniczała mnie pogoda w tym czasie- lipiec w Azji. Wyczytałam tu na forum, ze Sri Lanka jest krajem do którego można latać przez cały rok, bilety były w całkiem dobrej cenie, więc zapadła decyzja.Za bilety w obie strony Katowice-Dubaj Sri Lanka -Dubaj - Katowice zapłaciłam 1400 zł . Przeglądając mapę Sri Lanki i planując podróż zobaczyłam , ze godzinę lotu będzie mnie dzieliło od prawdziwego raju na ziemi czyli od Malediwów. Bilety z Colombo do Male kosztowały ok 570 zł. Pomyślałam , ze to może jedyna szansa zobaczyć Malediwy, zaszaleliśmy więc i kupiliśmy lot Air Korea. Pobyt na Malediwach miał trwać 5 dni. Myślałam, ze to wystarczy no bo co tam robić? I tu bardzo się myliłam.........
Z uwagi na to, ze mieliśmy mało czasu wybrałam 2 wyspy na atolu, które leżą na jednej trasie promu. Pierwszą była wyspa Huraa a drugą Dhiffushi .
Już w samolocie piękne widoki zapierały dech w piersiach....
Bałam się trochę jak samolot wielkości dreamlinera wyląduje na takim małym lotnisku, ale nie było problemów. Lądowanie zakończyło się powodzeniem tuż na końcu pasa startowego , który znajdował się na samym końcu wyspy :)
Na lotnisku w punkcie informacji dowiedzieliśmy się , ze prom odpływa z innego terminalu. Taksówką dojechaliśmy na miejsce. Cena promu to 1 czy 2 dolary a płynęliśmy 4 godziny. Naczytałam się, ze Malediwy są takie drogie więc od razu byliśmy mile zaskoczeni.
Wybierając wyspy warto przeczytać, czy na tych wyspach jest bikini beach. Malediwy to kraj muzułmański i nie można kąpać się na publicznych plażach w kostiumach kąpielowych. Jedna z rezydentek poinformowała nas na miejscu, ze kobiety muszą chodzić z zakrytymi ramionami i bez dużych dekoltów, krótkie spodenki mogą być natomiast panowie nie mogą chodzić bez koszulek. Dzieci mogły chodzić ubrane jak chcą. Wiedzieliśmy już o tym wcześniej jednak krótkie spodenki były miłym zaskoczeniem.
Taka mały dygresja- do Dubaju tez wzięłam określoną garderobą. Ja przy 45 stopni chodziłam w spodenkach za kolana i w krótkim rękawie a inne " białe kobiety" w sukieneczkach mini na ramiączkach :)
Wracając do wyspy Huraa - jest to mała wysepka chyba 800/300 m z przepięknymi plażami. Zresztą na Malediwach wszystko jest przepiękne. Na Sri-Lance była masa kolorów: wszystkie odcieni zieleni, żóltego i kolorowe stroje Lankijek ( ?) natomiast Malediwy to wszystkie odcienie niebieskiego i bieli.Wyspy, które leżą tak blisko siebie a tak bardzo się od siebie różnią.
Na Huraa nie ma za bardzo gdzie snoorkować, rafa jest biała obumarła. Natomiast wieczorem obok naszego hotelu wychodzili miejscowi dokarmiać płaszczki i baby sharks. Widok niesamowity. Można było pogłaskać płaszczki , który wypływały na sam brzeg i zobaczyć rekinki z bliska.
O zachodzie słońca nie wspomnę - oceńcie sami :)
Po 2 nocach popłynęliśmy promem na Dhiffushi.
Wyspa niby taka sama a jednak inna. Plaże z dużą ilością ostrych muszelek i kawałków rafy - dobrze mieć buty do wody, ale po przejściu paru metrów już sam piaseczek. Tutaj tez były lepsze warunki do snoorkowania. Zobaczyliśmy niesamowitą ilość rybek we wszytskich możliwych kolorach.
Co do praktycznych rzeczy. Ceny na Malediwach są naprawdę niezłe. Jak już wcześniej pisałam byłam naprawdę zaskoczona, bo naczytałam się ze tam jest tak drogo. Drogo pewnie jest ale w resortach i na jakis popularnych wyspach. Spotkaliśmy w Male parę z Wrocławia i faktycznie powiedzieli , ze byli na wyspie gdzie była 1 restauracja i za obiad dali po 20 $. Na wyspach na których my byliśmy, śniadanie kosztowało 3 $ obiad zaczynał się od 3,5 $ - ziemniaki , ryby i surówka- jak w Polsce :)
Po 2 nockach musieliśmy wracać do Male :( Zeby zaoszczędzić trochę czasu i jeszcze pójść w osttani dzień na plażę zrezygnowaliśmy z podróży promem i pojechaliśmy speed boatem z miejscowymi ,którzy udawali się do pracy w Male. Cena chyba 10 $ od osoby. Mogliśmy sobie na to pozwolić bo zostało nam trochę pieniędzy. Byliśmy przygotowani no to, ze obiady to koszt ok 10 $ od osoby itd